Są rzeczy, które da się powiedzieć tylko twarzą w twarz. I przeżycia, których da się doświadczyć tylko w realu. Dlatego większość uczestników obozu w Kostkowicach zostawiła swoje komórki w domach.
Za bramą obozowej bazy zaczyna się las. Mijamy kolejne obozowiska porozbijane między drzewami – wtopioną w zieleń barwną mozaikę namiotów, pomiędzy którymi suszy się pranie. Tu stacjonuje Kraków, tam Warszawa. – Szukacie „Nereusza”? – dopytuje się opiekun jednej z harcerskich grup. – A co to za grupa? Aaa, to ci z Rudy Śląskiej! Tak, są tam. Wrócili wczoraj ze spływu kajakowego. To taka żywa młodzież, z ikrą. Ale oni chyba nie są harcerzami…
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Szymon Babuchowski