Syberia jest duchową pustynią, a katecheza tutaj to praca u podstaw - powiedział PAP ks. Marek Jaśkowski pracujący od 5 lat w Surgucie na Syberii. Obszar jego parafii to 1,2 mln kilometrów kwadratowych - czterokrotnie więcej niż terytorium Polski.
Według ks. Jaśkowiaka praca na tak dużym obszarze to wyzwanie, zwłaszcza dla jednej osoby. "W każdą niedzielę odprawiam mszę św. w kościele w Surgucie, a w pozostałych miejscach bywam co kilka tygodni, czy nawet miesięcy. Na terenie parafii jest kilkadziesiąt miast, do których dojeżdżam, żeby odprawić tam mszę św., wyspowiadać wiernych czy ochrzcić dzieci" - wyjaśnił.
W tym roku do ks. Jaśkowiaka ma dołączyć jeszcze jeden misjonarz, o którego przysłanie ks. Jaśkowiak starał się od kilku lat. Przyznał, że w pracy duszpasterskiej pomagają mu dwie siostry zakonne, jednak to wciąż "kropla w morzu potrzeb". "Razem z siostrami jeździmy do odległych miejscowości. W czasie, kiedy ja spowiadam, siostry prowadzą katechezę - jedna dla dorosłych, druga dla dzieci" - powiedział.
Według ks. Jaśkowskiego katecheza na Syberii to "praca u podstaw". "Moi parafianie to osoby, które pochodzą z rodzin katolickich, jednak nie mają praktycznie żadnej wiedzy religijnej, bo po prostu nie miał im kto jej przekazać. W samym Surgucie, gdzie parafia działa od 16 lat, świadomość jest większa, jednak w innych miejscowościach przed mszą św. muszę dawać wiernym tekst liturgii, bo inaczej nie wiedzą, jak odpowiadać. Nie potrafią też się spowiadać" - zaznaczył.
Jednak - jak podkreślił - budujące jest, że mieszkańcy otwierają się na Pana Boga. "W samym Surgucie na niedzielnych mszach św. jest o 100 proc. więcej ludzi, niż było 5 lat temu, kiedy tu przyjechałem. Przychodzą nowe osoby, a ci, którzy już byli, kiedy przyjechałem, praktykują bardziej regularnie" - podkreślił. Ks. Jaśkowski przyznaje, że sytuacja jest trudniejsza w odległych miejscowościach, gdzie część żyjących tam katolików nawet nie wie, kiedy ksiądz odwiedza ich kościół. "Ci ludzie przyzwyczaili się do tego, że tam nie ma księdza" - przyznał.
Zdaniem misjonarza poziom życia mieszkańców tego regionu nie odbiega już od reszty kraju. Problemem nie jest już ubóstwo materialne mieszkańców Syberii, lecz problemy duchowe i moralne. "Syberia to jest duchowa pustynia. To są tereny słynące w Rosji z wydobycia ropy. W związku z tym w ciągu ostatnich 30 lat w poszukiwaniu pracy przyjechało tam mnóstwo ludzi z Ukrainy, Białorusi i Kazachstanu. Często są to katolicy, którzy mieszkając wiele lat w mieście, gdzie nie było księdza, gdzieś po drodze stracili kontakt z Panem Bogiem i z Kościołem. Teraz trzeba tych ludzi odszukać i ponownie do wiary przyprowadzić" - ocenił.
Ks. Jaśkowski podkreślił, że choć w Surgucie - gdzie mieszka 350 tys. ludzi - 90 proc. mieszkańców deklaruje przynależność do Kościoła prawosławnego, jest zaledwie 5 cerkwi prawosławnych, a na Wielkanocną, najważniejszą w roku liturgię, do cerkwi przychodzi zaledwie 2 proc. ludności. "To są pozostałości komunizmu, kiedy zabraniano ludziom modlić się czy w ogóle praktykować swoją wiarę" - ocenił.
Według misjonarza ma to swoje konsekwencje, chociażby w fakcie, że większość zawieranych na Syberii małżeństw kończy się rozwodem. "To wpływa negatywnie na psychologiczną kondycję społeczeństwa, gdzie większość ludzi dorasta w rozbitych rodzinach. W Rosji pokutuje też pogląd, że ślub kościelny można zawrzeć dopiero na emeryturze, bo wcześniej prawdopodobieństwo, że związek przetrwa próbę czasu, jest bardzo niewielkie" - wyjaśnił.
Ks. Jaśkowski poinformował, że najpilniejszą potrzebą katolickiej wspólnoty na Syberii jest wybudowanie kaplic w większych miastach, ponieważ obecnie msze św. sprawowane są w prywatnych domach. "To sprawia, że wielu zainteresowanych po prostu nie wie, iż mogłoby tego dnia wziąć udział we mszy św. Brakuje po prostu pieniędzy. Parafianie nie są może biedni, ale jest ich zbyt mało, by opłacić wybudowanie kaplicy czy utrzymanie kościoła" - mówił.
Zaznaczył, że wesprzeć budowę kaplic można m.in. za pośrednictwem Zespołu Pomocy Kościołowi na Wschodzie, którego celem jest organizowanie i niesienie pomocy duchowej i materialnej katolikom na Wschodzie. W skład zespołu wchodzą biskupi wyznaczeni przez Konferencji Episkopatu Polski oraz dyrektor biura.