Każdy, kto dopuścił się naruszenia prawa, musi liczyć się z konsekwencjami; zebrane dowody przekażemy prokuraturze - zaznaczył rzecznik KGP insp. Mariusz Ciarka odnosząc się do incydentów podczas białostockiego marszu równości.
Nie było i nie ma przyzwolenia na chuligańskie zachowania godzące w prawa innych - powiedziała w niedzielę szefowa MSWiA Elżbieta Witek odnosząc się do incydentów podczas białostockiego marszu równości. Dodała, że policja zapewnia bezpieczeństwo bez względu na głoszone hasła, światopogląd.
W sobotę po południu ulicami Białegostoku przeszedł Pierwszy Marsz Równości. Przejście uczestników marszu kilkakrotnie próbowali zablokować kibice, policja musiała użyć gazu. W uczestników rzucano kamieniami, jajkami i petardami. Policja poinformowała, że zatrzymano dwadzieścia osób.
"Zapewniam, że nie ma na takie zachowania przyzwolenia i każdy, kto dopuścił się naruszenia prawa, musi liczyć się z konsekwencjami. Policja zawsze reaguje i zebrane dowody przekażemy prokuraturze. Nieważne są sympatie i głoszone hasła - ważne dla nas jest przestrzeganie prawa" - napisał w na Twitterze rzecznik Komendy Głównej Policji insp. Mariusz Ciarka.
Ciarka odpowiedział w ten sposób m.in. posłowi PO-KO Michałowi Szczerbie, który w swoim wpisie na Twitterze domagał się m.in. dymisji szefowej resortu spraw wewnętrznych i administracji Elżbiety Witek.
"Jestem wstrząśnięty atakami fizycznej agresji w Białymstoku. Państwo i podległe mu służby straciły kontrolę i nie zapewniły elementarnego bezpieczeństwa obywatelkom i obywatelom uczestniczącym w pokojowej manifestacji. Bandyci przejęli miasto. Czas na dymisję @elzbietawitek" - napisał Szczerba.
Do najpoważniejszego - zdaniem policji - zdarzenia w czasie przemarszu doszło w pobliżu białostockiej katedry, gdzie kontrmanifestacji próbując zablokować marsz rzucali w stronę policji kamieniami, kostką brukową i butelkami; funkcjonariusze musieli użyć środków przymusu.
"Zmuszeni byliśmy natychmiast zareagować, odpowiedzieć. Policjanci używali zarówno granatów hukowych, używali miotaczy pieprzu, siły fizycznej" - powiedział dziennikarzom rzecznik podlaskiej policji nadinsp. Tomasz Krupa,
Jak poinformowano, przez cały czas trwania marszu zatrzymano 20 osób. Cztery osoby są podejrzane o popełnienie przestępstw m.in. rozboju, naruszenia nietykalności i znieważenie funkcjonariuszy oraz użycia groźby. 16 osób ukarano mandatami. Rzecznik poinformował też, że jedna policjantka przebywa w szpitalu na badaniach.
Policja zaznacza, że marsz i inne sobotnie zgromadzenia zabezpieczało kilkuset policjantów nie tylko z regionu, ale też z innych miast. Policjantów wspierała również Straż Graniczna; jej śmigłowiec pomagał w monitorowaniu zgromadzeń z góry, ale też tego, co się dzieje na przyległych ulicach i przecznicach.
W ocenie policji w marszu wzięło udział ok. 800 osób. Służby porządkowe, a także władze Białegostoku informują, że uczestników było ok. tysiąca.