Być może żadne inne słowo nie robi tyle zamieszania, ile „mistyka”. Jest w nim zawarta cała tęsknota, szczere pragnienia bliższego przebywania z Bogiem, ale także potrzeba bycia wyjątkowym. Same sprzeczności.
Poszukujemy niezwykłości, podczas gdy wszystko jest już dane w codzienności. Zamiast sakramentów wolimy lewitacje i widzenia, zamiast lektury Pisma pragniemy tajemniczych objawień, zamiast własnych modlitw wybieramy lekturę tych, o których myślimy, że byli mistrzami modlitewnych uniesień. Nieraz sami tworzymy własną mistykę, prowokujemy lub udajemy – na swój obraz i podobieństwo – doświadczenia religijne: zapalimy kadzidełko, usiądziemy przed płomieniem świecy, posłuchamy chorału gregoriańskiego. „Zapamiętajmy sobie – pisze Thomas Merton – nie należy tego wszystkiego rozumieć jako wciskania ludziom mistyki jak towaru. Nie uprawiamy mistycznego marketingu. Nie można jej nauczyć i z całą pewnością nie jest to coś, do czego należałoby zachęcać”.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Marcin Cielecki