Konserwatyści Kyriakosa Micotakisa, czyli opozycyjna Nowa Demokracja, wyłaniają się w wyścigu politycznym przed wyznaczonymi na 7 lipca wyborami parlamentarnymi w Grecji jako niemal pewny zwycięzca: sondaże dają im poparcie 35 proc. wyborców.
Najnowszy sondaż przeprowadzony przez instytut Pulse dla prywatnej telewizji SKAI daje lewicowej Syrizie premiera Aleksisa Ciprasa 26,5 proc., podczas gdy na trzecim miejscu plasuje się socjalistyczny Ruch na rzecz Zmiany (Kinal) z poparciem 6,5 proc., przed partią komunistyczną KKE (5,9 proc) i neonazistami ze Złotego Świtu (4 proc.).
Jak wynika z sondaży, Nowa Demokracja jest o krok od uzyskania absolutnej większości w nowym parlamencie.
Do parlamentu mogą również wejść przedstawiciele nowo powstałej skrajnie prawicowej partii Greckie Rozwiązanie i radykalnie lewicowej MERA25 założonej przez byłego ministra finansów Janisa Warufakisa.
Ocena preferencji wyborczych Greków zawarta w prognozach instytutu Pulse nie odbiega zbytnio od wyników pozostałych sondaży. Greccy komentatorzy porównują prognozowane wyniki do rezultatów wyborów europejskich z 26 maja, w których konserwatyści wygrali przeszło 9 pkt procentowymi z Syrizą.
Jeśli dotychczasowe prognozy się potwierdzą, partia Micotakisa może zdobyć nawet ponad 150 miejsc w 300-osobowym greckim parlamencie.
Zbieżne są także wyniki sondaży przepowiadających kolejną porażkę Złotego Świtu, którego liderzy od czterech lat mają proces z oskarżenia o zabójstwa i kierowanie bandą przestępczą.
Ugrupowanie to, które w wyborach z września 2015 roku uplasowało się na trzecim miejscu, uzyskując 6,8 proc głosów, może mieć teraz 4 proc. głosów (podobnie jak w wyborach europejskich). Utraciło część swoich zwolenników na rzecz partii Greckie Rozwiązanie, która zawdzięcza poparcie wyborcom krytykującym porozumienie zawarte przez Ateny z rządem w Skopje w sprawie zmiany nazwy państwa sąsiadującego z Grecją z Macedonii na Macedonię Północną.
Według sondaży frekwencja wyborcza powinna być wysoka. 87 proc. wyborców odpowiada, że raczej weźmie udział w głosowaniu 7 lipca. Oznaczałoby to radykalne odwrócenie tendencji spadkowej widocznej od wybuchu kryzysu gospodarczego w Grecji.
W przedterminowych wyborach we wrześniu 2015 roku wzięło udział 56,6 proc. greckich wyborców. Była to najniższa frekwencja od upadku dyktatury pułkowników w Grecji.
W poprzednich przedterminowych wyborach w styczniu 2015 roku głosowało 64,4 proc. greckich wyborców. Wybory te wygrała Syriza, w której wyborcy pokładali wielkie nadzieje po pięciu długich latach drakońskich oszczędności, do których zmuszona była Grecja.
Udział w głosowaniu jest w Grecji obowiązkowy, z pewnymi wyjątkami. Wyborcy, którzy nie skorzystają z prawa głosu, narażeni są na zapłacenie kary pieniężnej, jednak zdaje się to nie odgrywać większej roli.