Serial HBO o katastrofie sprzed ponad 30 lat, stał się jednym z największych hitów ostatnich lat.
W Polsce katastrofa w Czarnobylu ma ważne miejsce w świadomości społecznej. W końcu wydarzyła się 500 km od naszych granic. Sporo Polaków dobrze pamięta niepokój majowych dni 1986 r. Ale i u nas wiedza o tym, co naprawdę wydarzyło się w czwartym bloku radzieckiej elektrowni atomowej, jest niewielka. Wiemy, że reaktor wybuchł, co spowodowało katastrofę ekologiczną. Jak doszło do tragedii i jak nieudolność radzieckiej biurokracji mogło doprowadzić do jej zwielokrotnienia, mówi nam miniserial „Czarnobyl” produkcji HBO.
Nie ma katastrofy
Już w pierwszym odcinku serialu, kolejni ludzie odpowiedzialni za elektrownię atomową w Czarnobylu skupiają się nie na ograniczaniu skutków tragedii, ale na zaprzeczaniu, że w ogóle do niej doszło. Anatolij Diatłow, inżynier nadzorujący eksperyment, który doprowadził do katastrofy, Nikołaj Fomin, główny inżynier elektrowni i Wiktor Briuchanow, dyrektor elektrowni, przekonują wszystkich wokół, ale także i samych siebie, że nie ma wielkiego zagrożenia. Później cała trójka zasiądzie na ławie oskarżonych jako odpowiedzialni za katastrofę.
Serial „Czarnobyl” jest tak dobrze nakręcony, że czujemy wręcz grozę wynikającą z zagrożeń spowodowanych wybuchem reaktora. Tym bardziej przeraża nas postawa osób negujących zagrożenie. Co może być gorszego niż świadome narażanie życia i zdrowia ludzi, w tym dzieci, dla chronienia własnej pozycji zawodowej. Największe jednak przerażenie nachodzi nas, kiedy uświadomimy sobie, że to nie jest fikcja, ale rzeczywistość. Kierownictwo elektrowni czarnobylskiej rzeczywiście ukrywali skalę zagrożenia. I z powodu ich zachowania zginęło wielu ludzi.
Komunizm w pigułce
Serial „Czarnobyl” mówi przede wszystkim o zakłamaniu systemu komunistycznego. Nie tylko dla kierownictwa elektrowni atomowej (w dużym stopniu partyjnych aparatczyków), ale i dla kierownictwa partii komunistycznej ważniejsze jest ukrywanie błędów, swoich i systemu, niż ochrona zdrowia i życia ludzi. Chodzi nie tylko o początkowe zaprzeczanie skali katastrofy, ale i późniejsze zaprzeczanie błędom „radzieckiej technologii”, które do niej doprowadziły. Dla Polaków ta komunistyczna postawa nie jest czymś nieznanym. Ale mieszkańcy Zachodu musieli przecierać oczy ze zdumienia, raz - oglądając serial, a drugi raz - dowiadując się, że to wszystko była prawda.
Serial nie ustrzegł się jednak stosowania typowo hollywoodzkich chwytów. Przeciwko machinie biurokratycznej staje trzech bohaterów: Borys Szczerbina, partyjny aparatczyk, który przechodzi wewnętrzną przemianę, Walerij Legasow, naukowiec, który sam dostrzega negowane przez innych zagrożenia i swoją siłą charakteru zmusza innych do myślenia i Uliana Chomiuk (postać fikcyjna, mająca reprezentować sztab naukowców pracujących przy walce ze skutkami czarnobylskiej katastrofy), która niczym rasowy dziennikarz dociera do niewygodnej dla władzy prawdy. W serialu ta trójka niczym amerykańscy superbohaterowie ratuje swoimi decyzjami świat od katastrofy, przełamując kolejne opory komunistycznej machiny.
To właśnie ten element bohaterski jest najczęściej krytykowany w serialu „Czarnobyl”. Prawda o dwóch historycznych postaciach była trochę mniej heroiczna. Co nie zmienia postaci rzeczy, że Szczerbina, Legasow i sztab naukowców (symbolizowany przez Chomiuk), rzeczywiście przyczynili się do uratowania świata (a przynajmniej Europy) przed jeszcze gorszymi skutkami czarnobylskiej tragedii. Autorzy serialu oddali też odpowiednią cześć bohaterom drugiego planu walki z nuklearnej katastrofy. Górnikom, żołnierzom, strażakom, pracownikom elektrowni i zwykłym ochotnikom, którzy z narażeniem życia pracowali przy zabezpieczeniu zniszczonego reaktora i likwidacji skutków jego wybuchu.
Czym nas straszy Czarnobyl?
Aby jakieś dzieło artystyczne - obojętnie czy jest to film czy książka - uzyskało popularność, musi trafić na odpowiednie okoliczności. „Czarnobyl” osiągnął popularność wręcz niebotyczną. Musiał więc trafić na okoliczności wyjątkowo dobre. Jakie to są okoliczności? To prawda, że katastrofa z 1986 r. wciąż rozbudza naszą wyobraźnię. Kwestie energii atomowej rozbudzają naszą wyobraźnię od niemal 70 lat. Ale było już kilka dzieł o Czarnobylu. Żadne jednak nie zdobyło takiej popularności, jak serial Craiga Mazina.
Kluczowe mogą wydawać się słowa Michaiła Gorbaczowa pod koniec ostatniego odcinka o tym, że katastrofa w Czarnobylu mogła przyczynić się do upadku ZSRR. I rzeczywiście, to błędy systemu komunistycznego w pewnym sensie doprowadziły do wybuchu reaktora nr 4. I to widzimy w serialu. Ale błędy systemu komunistycznego doprowadziły też do upadku ZSRR. Serial sugeruje to w samej końcówce. Czy ma to duże znaczenie dla popularności produkcji HBO? Być może tak, dlatego, że wielu ludzi żyje w obawie przed rychłą katastrofą.
Wielu ludzi boi się skutków globalnego ocieplenia. Wielu ludzi obawia się skutków napiętej sytuacji międzynarodowej. Wielu obawia się skutków źle prowadzonej polityki gospodarczej w różnych krajach. A w kinie najbardziej straszy nas coś, co jest dla nas strachem realnym. Twórcy kinowi lubią ten fakt wykorzystywać. I właśnie przestraszyli nas katastrofą spowodowaną złymi decyzjami osób mających władzę. Czy więc, oglądając serial „Czarnobyl”, przy okazji nie straszymy się efektami decyzji osób dzierżących władzę właśnie teraz?