Wykreowana w filmie Franco Zeffirellego postać Jezusa stała się dla wielu widzów kanonicznym wizerunkiem Zbawiciela.
18.06.2019 14:37 GOSC.PL
Nie tylko dlatego, że Robert Powell, który zagrał Jezusa w miniserialu „Jezus z Nazaretu”, był utalentowanym aktorem, ale ze względu na artystyczne walory i mocne osadzenie filmu w Ewangelii. Zeffirelli, zarówno w nakręconym w 1977 roku miniserialu, podobnie zresztą jak w pozostałych filmach, starał się znaleźć współczesny punkt widzenia, dochowując jednocześnie wierności ewangelicznym przekazom. Reżyser uważał, że „Ewangelię powinno się nie interpretować, ale ilustrować”. Chciał przedstawić "to, co boskie w historii”.
Podobnie było z innymi filmami o tematyce religijnej, jak np. „Brat Słońce, siostra Księżyc" o świętym Franciszku z Asyżu, które - wbrew krytykom podobały się publiczności i stały się hitami. Dla wielu widzów filmy religijne reżysera były źródłem autentycznych duchowych przeżyć.
Był twórcą wszechstronnym. Jego adaptacje sztuk Szekspira: „Poskromienia złośnicy", „Hamleta" z Melem Gibsonem czy „Romeo i Julii”, stały się klasykami. Podziw i zachwyt publiczności budziły opery reżyserowane przez niego na najsłynniejszych scenach całego świata.
Zeffirelli w swoich przekonaniach był konserwatystą. Przyznawał się do swojej homoseksualnej orientacji, ale jednocześnie znalazł się pod pręgierzem środowisk gejowskich, bo w tej sprawie zajmował stanowisko zgodne z linią Kościoła katolickiego.
Sprzeciwiał się w sposób szczególnie ostry aborcji. Domagał się nawet… kary śmierci dla kobiet, które przerwały ciążę. Był zaciekłym antykomunistą, a komunizm nazywał „wielkim oszustwem, które chce zapanować w jego kraju”.
Nie ma wątpliwości, że śmierć Zeffirellego, który zmarł w wieku 96 lat, podobnie jak w ubiegłym roku śmierć Ermanno Olmiego, innego twórcy inspirującego się Ewangelią, to ogromna strata dla światowego kina.
Edward Kabiesz