Polska wygrała z Izraelem 4:0 (1:0) w meczu eliminacji piłkarskich mistrzostw Europy w Warszawie. Biało-czerwoni z kompletem 12 punktów i bez straconej bramki umocnili się na prowadzeniu w tabeli grupy G.
Selekcjoner zwrócił uwagę, że w spotkaniu z Izraelem w drugiej połowie jego zespół kontrolował przebieg rywalizacji.
"W pierwszej części rywale mieli dwie sytuacji, ale się dobrze wybroniliśmy, a później strzeliliśmy na 1:0. W drugiej połowie na pewno kontrolowaliśmy już przebieg wydarzeń. W odpowiednich momentach, przy dobrze zorganizowanych akcjach, zdobywaliśmy bramki. To było najważniejsze. Mnie oczywiście cieszy, że wszyscy piłkarze, a nie dokonaliśmy wielu zmian w porównaniu z piątkowym meczem, wytrzymali tempo. To świadczy, że wykonaliśmy dobrze pracę podczas zgrupowania" – zaznaczył.
Przy okazji zaprzeczył, że ustawienie z dwoma napastnikami, jak w meczu z Izraelem, jest już docelowe.
"To nie oznacza, że zawsze tak będziemy grać. Od pierwszego spotkania wiemy, że jesteśmy w stanie grać w dwóch systemach. Potrafimy również w czasie trwania meczu przejść z jednego ustawienia na drugie, to jest dla nas bardzo ważne ze względów taktycznych. Możemy w ten sposób sprawiać więcej problemów przeciwnikowi. Oczywiście mając takich napastników, jak Robert (Lewandowski), Krzysiek (Piątek) czy Arek (Milik), musimy to wykorzystywać. Ale patrzymy też na kwestie taktyczne przeciwnika, jakość jego gry i siłę" - tłumaczył.
Czy to był najlepszy występ kadry pod jego wodzą?
"Jeżeli chodzi o rezultat, to tak, ale wyjazdowe spotkania z Włochami i Portugalią w Lidze Narodów (oba zakończone remisami – PAP) pokazały, że na na tle europejskiej i światowej czołówki prezentowaliśmy się dobrze. Ten dzisiejszy mecz ułożył się dla nas bardzo dobrze. Pokazał, że jest dużo jakości w naszym zespole. Widać, że praca, jaką wykonujemy, jest słuszna. Budowanie drużyny to nie jest koncert życzeń, tego nie robi się na zawołanie. Na to potrzeba czasu. Ten mecz utwierdził nas w słuszności tego, co sobie zakładamy" - podkreślił.
Polscy piłkarze w czterech meczach eliminacji Euro 2020 zdobyli komplet punktów i nie stracili gola. Brzęczek kategorycznie nie zgadza się jednak z opiniami, że jego podopieczni są już praktycznie pewni awansu.
"Z 12 punktami jeszcze nikt nie awansował na mistrzostwa. Piłka nożna pisała różne scenariusze, pozytywne i negatywne. Mówienie, że mamy już awans, jest brakiem szacunku wobec rywali. Jak zaczniemy myśleć, że już awansowaliśmy, a potem tego nie zrobimy, to będzie się o nas pisało, że byliśmy największymi frajerami. Na dzisiaj sytuacja w tabeli jest bardzo dobra, ale zostało jeszcze wiele punktów do zdobycia" - podsumował selekcjoner biało-czerwonych.