Władze obleganego przez turystów włoskiego miasteczka Riomaggiore w krainie Cinque Terre będą ogłaszać alert z powodu nadmiernego tłoku. Opracowana przed sezonem procedura przewiduje zatrzymanie napływu turystów na stacji kolejowej. Pomysł wywołuje protesty.
Jak co roku władze i mieszkańcy malowniczych stron na Riwierze Liguryjskiej przygotowują się na napływ gości z całego świata. W ostatnich latach w związku ze stale rosnącym przepełnieniem dyskutowano w Cinque Terre także na temat propozycji wprowadzenia limitów turystów.
Zapowiedzią tegorocznego sezonu były już majówki, które potwierdziły, że popularność tej części Ligurii stale rośnie, a liczba przybyszów przekracza możliwości małych miasteczek, wpisanych na listę światowego dziedzictwa UNESCO.
Wielu turystów dociera tam pociągami i to na stacjach, pękających często w szwach, można zobaczyć niekończące się tłumy, które zmierzają w kierunku atrakcji turystycznych. Dochodzi tam do chaosu, nad którym nikt już nie panuje.
Tej sytuacji postanowiła położyć kres burmistrz Riomaggiore, jednej z pereł tamtejszej turystki. Fabrizia Pecunia zmodyfikowała zasady działania lokalnej Obrony Cywilnej uzupełniając regulamin o procedury w przypadku nadmiernego tłoku turystycznego.
W takich przypadkach, podobnie, jak w czasie gwałtownych zjawisk pogodowych i klęsk żywiołowych, ogłaszany będzie alarm i podejmowane specjalne działania.
Nadzwyczajne zadanie burmistrz powierzyła dyrekcji lokalnych kolei, które na mocy nowego rozporządzenia mają informować odpowiednie służby o liczbie biletów wykupionych przez zmierzających do miejscowości pasażerów. Chodzi o to, by można było przygotować się na ich przyjęcie. W sytuacjach krytycznego tłoku w pociągach straż miejska będzie musiała zablokować napływ ludzi ze stacji w kierunku miasteczka. Będą musieli pozostać na peronach i w budynku dworcowym.
Dyrekcja kolei protestuje przeciwko nowemu rozporządzeniu i nie wyklucza wejścia na drogę sądową.
Pani burmistrz, cytowana przez dziennik "La Repubblica", oświadczyła, że nie zamierza wycofać się z rozporządzenia. "Mam obowiązek zapewnić bezpieczeństwo osobom, które do nas przyjeżdżają i tym, którzy u nas mieszkają" - wyjaśniła.