Hasło „różnorodność” służy do robienia rewolucji w sferze tak podstawowych pojęć, jak płeć, małżeństwo, rodzina.
Obecne spory społeczne, polityczne i religijne, które toczą się na różnych płaszczyznach, są w gruncie rzeczy sporami cywilizacyjnymi. Zmarły w 1949 roku polski historiozof Feliks Koneczny wyróżnił siedem istniejących – jego zdaniem – współcześnie cywilizacji: arabską, bizantyńską, bramińską, chińską, łacińską, turańską, żydowską. Przy czym określał cywilizację jako „metodę ustroju życia zbiorowego”. Twierdził, że nie może istnieć jedna cywilizacja ogólnoludzka. Cywilizacje współistnieją – to już moje przemyślenia – w pewnym napięciu, ale nie muszą toczyć wojny; wręcz przeciwnie, mogą pokojowo współpracować. Marksizm-leninizm uważał jednak, że odkrył powszechne prawa rządzące ludzkością i pretendował do zbudowania świata komunistycznego. Dzisiejsze neomarksistowskie lewice nie wyzbyły się tej idei nowego świata i nowego człowieka w nim. Nie lubią one szczególnie cywilizacji łacińskiej, choć – paradoksalnie – bez niej by ich nie było. Niby mówią o różnorodności, ale to w gruncie rzeczy mydlenie oczu. Hasło „różnorodność” służy im do robienia rewolucji w sferze tak podstawowych pojęć, jak płeć, małżeństwo, rodzina. Służy ono także do niekontrolowanej migracji, której dalekosiężnym celem wcale nie jest pomoc ubogim tego świata, ale takie wymieszanie cywilizacji, kultur i religii, aby ustąpiły miejsca jednej słusznej ideologii. Neomarksiści mówią o wolności, ale jak już zdobędą wystarczającą przewagę w polityce, sądach i mediach, domykają system, a ci, którzy rzeczywiście się od nich różnią, spychani są na margines jako wstecznicy, nienawistnicy, faszyści itp. Spór, z jakim mamy do czynienia, rzeczywiście jest ważny. Jedną z jego płaszczyzn będą wybory europejskie. Kiedy widzę w Polsce ludzi, czasem – wydawałoby się – całkiem poważnych, jak biegają z bananami w ustach albo tłumaczą, jak pięknym pomysłem jest dorabianie częstochowskiej ikonie tęczowej, homoseksualnej aureoli, to myślę sobie, że ci ludzie muszą być z jakiejś innej cywilizacji. Ale jakiej? Nie ma jej wśród siedmiu cywilizacji Konecznego. A może to żadna cywilizacja, tylko współczesne barbarzyństwo, które bezmyślnie niszczy kolejne dobra cywilizacji łacińskiej, rechocząc przy tym w samozadowoleniu? W pierwszym tysiącleciu chrześcijaństwo okazało się mocniejsze od barbarzyństwa. Nie zbrojnie, ale w sferze wiary i kultury. Jak będzie w trzecim tysiącleciu? Czy ziści się wizja 13 rozdziału Apokalipsy?•
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
ks. Dariusz Kowalczyk SJ