Państwo ma być bez przymiotników. Ma być normalne, odzwierciedlające swe dzieje, tradycje, jedność w różnorodności.
Wygląda na to, że niektóre środowiska nie mają lepszego pomysłu na robienie polityki niż walka z Kościołem. Katolickim oczywiście. Przy czym tylko nieliczni, jak np. Jerzy Urban, przyznają uczciwie, że w ogóle życzą Kościołowi jak najgorzej. Inni stroją się w piórka zatroskanych o wiarę. Postulują, że Kościół powinien się zmienić, otworzyć, bo jak nie, to kompletnie straci autorytet. Znamy Kościoły, które się zmieniły, otworzyły i cieszą się obecnie wielkim autorytetem. W Belgii, Holandii… W Niemczech też. Kiedyś rozmawiałem w Rzymie z pewnym kardynałem. Stwierdził, że polski episkopat „też powinien się otworzyć”. Odpowiedziałem: „Eminencjo. Ale na co konkretnie ma się otworzyć?”. Po dłuższej chwili wahania odpowiedział, że „na świat ma się otworzyć”. Powstrzymałem się od dodania, że chyba nie na świat w sensie Janowym. Różne lewicowo-liberalne środowiska w Polsce powtarzają, że państwo powinno być świeckie, stąd trzeba z Kościołem ostro, poczynając od wyrzucenia religii ze szkół. Rozumiem, że w to miejsce należałoby – zdaniem owych środowisk – wprowadzić zajęcia LGBT plus. Wszak nie można dopuścić, by jakieś dziecko nie zostało oświecone prawdami tego nowego, świeckiego wyznania. Świeckie państwo urządzali Lenin, Stalin, Mao Zedong, a także narodowy socjalizm Hitlera był jak najbardziej świecki. Państwo ma być tymczasem bez przymiotników. Ma być normalne, odzwierciedlające swe dzieje, tradycje, jedność w różnorodności. Zupełnie nie rozumiem, dlaczego szczycący się jakąś świeckością prezydent ateista, który wymachuje tęczową chorągiewką na czarnych marszach i paradach dumy…, miałby być lepszy, bardziej demokratyczny i europejski niż prezydent katolik, który wygrał demokratyczne wybory i można go zobaczyć na procesji Bożego Ciała. I to w takim kraju jak Polska. Dlaczego z budżetu mają iść pieniądze na różne lewackie organizacje, na teatry wystawiające sztuki typu „Klątwa”, a nie mogą iść na polskich katechetów, którzy uczą polskie dzieci religii, bo tak sobie życzą ich rodzice? „Świecki” w ustach bojowników „świeckości” wcale mi się nie kojarzy z otwartością, demokracją, wzajemnym szacunkiem. Kojarzy mi się raczej z zacietrzewioną i totalizującą ideologią. Budujmy więc po prostu Polskę, a nie Polskę świecką, zeświecczoną.•
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
ks. Dariusz Kowalczyk SJ