Senat zaakceptował bez poprawek nowelizację ustaw o systemie oświaty i Prawo oświatowe, dotyczącą klasyfikacji maturzystów i przeprowadzenia matur. Debata nad tym punktem trwała od godz. 19, senatorowie PO krytykowali nowelę, bronili zaś jej przedstawiciele rządu i senatorowie PiS.
Za przyjęciem ustawy w piątek ok. 0.30 głosowało 58 senatorów, 23 było przeciw, nikt nie wstrzymał się od głosu.
Senat zajmował się uchwaloną w czwartek po południu przez Sejm nowelizacją prawa oświatowego dotyczącą matur od godz. 19. Zgodnie z nowelą, jeśli rada pedagogiczna nie przeprowadzi klasyfikacji i promocji, zrobi to dyrektor lub nauczyciel wyznaczony przez organ prowadzący.
Przed debatą senatorów głos zabrał szef KPRM Michał Dworczyk. Odniósł się do sprawy strajku nauczycieli i sprawy matur. "Możemy dyskutować w tej chwili, kto zawinił, kto doprowadził do tego i kto miał największy wpływ, że dziś taka sytuacja ma miejsce, ale to jest dyskusja pomiędzy nami, politykami. Natomiast najtrudniej odnajdują się w tej sytuacji maturzyści i ich rodzice, bo oni przez ostatnie kilka tygodni nie wiedzieli czy matury się odbędą, czy nie" - powiedział.
Mówił, że rząd "z radością" przyjął czwartkową deklarację ZNP o zawieszeniu strajku. "Za to trzeba podziękować nauczycielom, że w poczuciu obowiązku wobec uczniów, w poczuciu odpowiedzialności za swoich wychowanków wracają do pracy" - podkreślił Dworczyk. Szef KPRM zaznaczył jednocześnie, że strajk nauczycieli ma zostać zawieszony od 27 kwietnia, a czas na klasyfikację uczniów w związku z obowiązującymi przepisami jest do piątku. Jak zauważył, to powoduje "pewien kłopot".
"Niemniej, niezależnie od tego jak ustosunkują się poszczególne rady pedagogiczne do apeli o przeprowadzenie klasyfikacji, my nie możemy pozostawiać tu żadnych znaków zapytania. My musimy przygotować takie wyjście awaryjne. I ustawa, nad którą izba debatuje jest właśnie wyjściem awaryjnym" - wskazał.
"My mamy nadzieję i ja mam nadzieję, że ta ustawa w ogóle nie zostanie wykorzystana i oby tak się stało, obyśmy później mogli powiedzieć: +Sejm i Senat pracowały przez dobę i z ustawy nikt nie skorzystał, bo chciałbym by we wszystkich szkołach odbyły się rady pedagogiczne, które przeprowadzą klasyfikacje. Tyle, że co w sytuacji gdy w jednej szkole czy dwóch czy dziesięciu szkołach takie rady się nie odbędą, a my nie uchwalimy tej ustawy, co wtedy? jak popatrzymy w oczy tym maturzystom, którzy nie będą mogli przystąpić do egzaminu dojrzałości?" - pytał.
"I dlatego bardzo państwa proszę, żebyśmy odłożyli nasze spory polityczne, wątpliwości mniej lub bardziej uzasadnione, dotyczące zarówno treści ustawy jak i trybu jej procedowania, bo tryb jest rzeczywiście ekstraordynaryjny, on jest zgodny z prawem ale ekstraordynaryjny. Więc bardzo proszę, byśmy odłożyli te wątpliwości na bok i byśmy wspólnie, niezależnie od barw politycznych uchwalili ją po to, żeby już dzisiaj wieczorem maturzyści mogli spokojnie pójść spać z pewnością, że 6 maja będą mogli przystąpić do egzaminów dojrzałości" - zaapelował Dworczyk.
Odpowiadając na pytania senatorów szef KPRM powiedział, że "nikt w rządzie nie myślał, że nauczyciele, którzy przygotowywali uczniów do matur przez wiele lat, nagle powiedzą +przepraszamy, ale my teraz walczymy o swoje oczekiwania (...) i nie przeprowadzimy klasyfikacji, przez co nie dopuścimy uczniów do matur+". Szef KPRM wskazał, że "prawo daje możliwość strajkowania nauczycielom, tak samo, jak każdej innej grupie zawodowej". Jak dodał, rząd nie traktował jednak takiej sytuacji jako możliwej.
"Wierzyliśmy, że nauczyciele będą chcieli wrócić do swoich uczniów" - powiedział. "Okazało się, że są nauczyciele, którzy postanowili zachować się inaczej, dlatego dopiero w ostatniej chwili podjęliśmy takie decyzje" - podkreślił Dworczyk.
Jego zdaniem, "dziś najważniejsze jest to, żeby maturzyści mogli mieć pewność, że podejdą do egzaminów 6 maja".
Senator Prawa i Sprawiedliwości Jerzy Czerwiński ocenił, że "nowelizacja tej ustawy jest niewątpliwie bardzo potrzebna, bo państwo nie może być bezsilne w krytycznych sytuacjach". Zwrócił jednocześnie uwagę na określone w niej procedury. Jego zdaniem, powinny one zostać "domknięte" i "uzupełnione o element końcowy". Może się bowiem zdarzyć sytuacja, że organ prowadzący nie wyznaczy nikogo do przeprowadzenia klasyfikacji. Tej samej kwestii dotyczyły też pytania innych senatorów.
W odpowiedzi na to Michał Dworczyk wyraził przekonanie, że "procedury są domknięte". "Uważamy, że tu nie ma i nie było potrzeby zastosowania dodatkowego bezpiecznika; nie potrzeba już w tej konstrukcji nic zmieniać" - odparł.
Z kolei senator Jan Rulewski zapytał, czy rząd jest w stanie stworzyć atmosferę zaufania i spokoju podczas egzaminów. W odpowiedzi na to Dworczyk stwierdził, że rządowi "zależy na tym, żeby odbudować i budować prestiż nauczyciela i zaufanie społeczne, to bardzo ważna grupa zawodowa". "Jednym z elementów propozycji na budowę relacji i wyciszenie emocji jest zaproszenie premiera Mateusza Morawieckiego na spotkanie przy okrągłym stole, które odbędzie się w piątek" - zauważył. Wyraził nadzieję, że "wszyscy będą mogli tam spokojnie i merytorycznie rozmawiać na temat kolejnego etapu reformy oświaty w Polsce".
Szef senackiego klubu PO Bogdan Klich powiedział podczas senackiej debaty, że "ta ustawa i sposób jej przeprowadzenia jest przedmiotem wstydu, wstydzicie się teraz, jeszcze bardziej wstydzić się będziecie w przyszłości. Nie ma takiego trybu w legislacji sejmowej, jak ten, który został zastosowany dzisiaj. W półtorej godziny zostały przeprowadzone wszystkie czytania ustawy, która ma charakter systemowy, nie incydentalny, która zmienia system oświaty polskiej. Nie znajduję innego słowa na to niż tryb doraźny, którego nie ma ani w regulaminie Sejmu, ani Senatu" - wskazał.
Jak ocenił, w tym trybie "role zostały rozpisane wcześniej, poza Sejmem i Senatem". "Bo oto dowiedzieliśmy się w ekranie w KPRM, że 24 kwietnia projekt zostanie przyjęty przez rząd, 25 przez Sejm i Senat, 26 pan prezydent podpisze ustawę, a 27 wejdzie on w życie. Czy to jest legislacja czy kabaret, jaką rolę w systemie państwa PiS pełni Sejm i Senat" - pytał senator PO. Mówił, że PiS zmienia posłów i senatorów w "maszynki do głosowania", a prezydenta "sprowadza do roli długopisu".
Klich zaznaczył, że ustawa może "radykalnie zmienić system oświaty", dlatego, że - jak ocenił senator PO - zmienia przepisy dot. oceniania uczniów i przenosi uprawnienia do tego na osoby niekompetentne. Jednocześnie mówił, że "to, co się dokonuje za plecami tej ustawy, to jest wielka kampania przeciwko polskim nauczycielom, w której zostały wykorzystane wszystkie siły".
Inny z senatorów PO, Piotr Wach mówił, że nowelizacja nie dotyczy tylko obecnej sytuacji związanej z maturami, ale jest też przygotowaniem do "stałego stanu strajkowego" w oświacie w przyszłości. Z kolei wicemarszałek Senatu Bogdan Borusewicz, odnosząc się do tej kwestii, zaproponował do ustawy poprawki; jedna z nich przewiduje, że ustawa może obowiązywać tylko do 1 września 2019 r. i nie ma prawa być trwałym elementem systemu oświaty.
Natomiast Konstanty Radziwiłł (PiS) mówił, że przyjęcie nowelizacji "jest po prostu kwestią ratowania tych dzieciaków". "Musimy to zrobić w bardzo prosty sposób. Zawieszenie strajku przez nauczycieli pozwala mieć nadzieję, że nie będzie złej woli, ale żeby się zabezpieczyć, trzeba tę ustawę poprzeć" - mówił.
Kolejny z senatorów PiS, Robert Gaweł podkreślał, że szkoła nie powinna być miejscem konfrontacji politycznej. Jak ocenił, strajk nauczycieli pokazał, że jest inaczej. Przekonywał, że obecnie potrzebna jest poprawa jakości nauczycieli i ich pracy, a nie angażowanie sprawy edukacji w politykę. "Proszę z tej trybuny, byśmy trochę się opamiętali w tej polityce" - mówił.
Aleksander Bobko (PiS) ocenił, że nowelizacja "jest dość smutna, podobnie jak to, co się dzieje wokół edukacji". Wyraził nadzieję, że matury odbędą się w sposób normalny, jak ocenił, "potrzebny jest element spokoju", a ustawa ma go zapewnić. Senator mówił, że tryb pracy nad nowelizacją go smuci, ale - jak przekonywał - "smutniejszy jest stan edukacji, wciągniętej do polityki, która jest bezwzględna". Zdaniem senatora, odpowiedzialność za to ponosi w dużej mierze opozycja. "To jest fatalne, to jest okropne" - mówił Bobko.
Według niego reforma edukacji, przeprowadzona przez PiS "była próbą, może niezbyt udaną, ale uczciwą w zamiarach i w intencjach, wyciągnięcia polskiej szkoły z zapaści".
Zaakceptowana przez Senat nowelizacja ustawy trafi teraz do prezydenta.