Większość nauczycieli, z którymi rozmawiała PAP, twierdzi, że decyzja o zawieszeniu strajku ich zaskoczyła. Niektórzy uważają, że to absolutna porażka, przejaw słabości i obłudy szefa ZNP Sławomira Broniarza, inni sądzą, że wznowienie strajku będzie trudne.
Pytani przez PAP nauczyciele są w większości zaskoczeni decyzją szefa ZNP Sławomira Broniarza o zakończeniu strajku.
Nauczycielka w szkole podstawowej w jednej z podwrocławskich miejscowości oceniła, że zawieszenie strajku to przejaw słabości i obłudy szefa ZNP Sławomira Broniarza.
"Ja akurat nie strajkowałam i byłam przeciwna temu protestowi. Broniarz pękł, a teraz jeszcze przypisuje sobie wyimaginowane zasługi, czyli wywalczenie podwyżek, na które nie miał najmniejszego wpływu. To świadczy o jego obłudzie, co było widać od początku tego strajku" - powiedziała.
Dodała, że nie rozumie strajkujących, którzy "zamiast wrócić do pracy już w piątek, stracą kolejną część wypłaty za jeden dzień".
"Dzieci wracają do szkoły, by dostać to, co gwarantuje im konstytucja, czyli prawo do edukacji. Jak będzie wyglądać życie i atmosfera pracy w szkole po tym strajku, trudno przewidzieć" - podsumowała.
Jacek Malinowski, strajkujący nauczyciel XXIII LO w Łodzi przyznał, że decyzję przewodniczącego ZNP przyjął z mieszanymi uczuciami. Jak wyjaśnił, ze względu na długi okres strajku spodziewał się przerwania protestu, ale jak dodał, w jego opinii strajk mógł potrwać jeszcze 10 dni.
"Spodziewałem się tego od pewnego czasu, bo podziwiałem strajkujących nauczycieli w małych miejscowościach, którzy mocniej niż w dużych ośrodkach mierzyli się z problemem i obawiali się strat finansowych. W dużych miastach było łatwiej. W Łodzi byliśmy gotowi trwać w strajku do upadłego, bo byliśmy do niego przygotowani, także finansowo. Nastroje dalej są bardzo bojowe, w Łodzi jest +żyleta+, w naszym liceum decyzję o zawieszeniu strajku przyjęliśmy z pewnym rozczarowaniem" - tłumaczył historyk.
Zdaniem Malinowskiego strajk powinien potrwać jeszcze 10 dni, ponieważ - co podkreślił - decyzja podjęta teraz, może zostać odebrane społecznie, że nauczyciele "spanikowali".
"Jestem zaskoczona tą informacją i sama nie wiem, co o tym myśleć. Jesteśmy trochę zmęczeni strajkiem, choć widać też, że nauczyciele chcieliby walczyć dalej" - powiedziała PAP nauczycielka jednego ze szczecińskich liceów. "Oczywiście, podporządkujemy się tej decyzji" - dodała. Zaznaczyła, że w jej szkole odbyła się rada klasyfikacyjna maturzystów. "Szkoda, że nie wiemy, co dalej, co oznacza to zawieszenie. Myślę, że jutro rozpocznie się w szkole dyskusja na ten temat" - powiedziała.
Nauczyciel Marcin Burzyński z poznańskiego Międzyszkolnego Komitetu Strajkowego przyznał PAP, że informacja o zawieszeniu przez ZNP strajku była dla niego dużym zaskoczeniem.
"Jeszcze dziś byliśmy w siedzibie ZNP na spotkaniu, można nam było coś zasygnalizować, żebyśmy się przygotowali, zanim zostało to publicznie ogłoszone. Żebyśmy przygotowali jakieś strategie, żebyśmy mogli wyjść z tego z twarzą. W tej sytuacji wydaje mi się, że jest to absolutna porażka" - powiedział.
Pytany przez PAP wiceprezes zarządu okręgu warmińsko-mazurskiego ZNP Tomasz Branicki stwierdził, że nauczyciele z tego regionu różnie zareagowali na decyzję o zawieszeniu strajku.
"Część strajkujących jest zdziwionych, że taka decyzja zapadła, bo oceniają, że powinniśmy strajkować dalej. Część jest natomiast zadowolona, uważając, że duch w narodzie upadał. Nauczyciele są naprawdę bardzo podzieleni tą decyzją" - mówił.
Jak dodał, dotąd nie ma sygnałów o tym, żeby któryś z komitetów strajkowych na Warmii i Mazurach nie chciał podporządkować się decyzji o zawieszeniu strajku.
Dyrektorka I LO im. Karola Marcinkowskiego w Poznaniu Alina Chojnacka powiedziała PAP, że z zaskoczeniem przyjęła decyzję prezesa ZNP o zawieszeniu strajku.
"W tej chwili trudno do końca powiedzieć, co teraz będzie. Jesteśmy w ogniu, co chwilę docierają do nas inne informacje. Byłam na spotkaniu mojego grona pedagogicznego, kiedy przedstawicielka ZNP mówiła zupełnie co innego. O godz. 13.00 pan Broniarz mówił znowu co innego. W tej chwili jest zupełny chaos, a ja jako dyrektor szkoły odpowiadam za to, żeby w tej szkole był porządek, więc nie ukrywam, że jest to dla mnie czas bardzo trudny" - powiedziała.
"Mogę powiedzieć tylko: po co strajkowali nauczyciele trzy tygodnie? Taki jest mój komentarz do tego, co się teraz dzieje. Po co to było, skoro efektu nie ma żadnego?" - podkreśliła Chojnacka.
Pytana, jak na decyzję ZNP zareagowało grono pedagogiczne z I LO w Poznaniu odpowiedziała, że nauczyciele "są niezadowoleni z tej decyzji; zmęczeni i niezadowoleni".
"My na spotkaniach poznańskiego MKS przygotowywaliśmy się jeszcze przynajmniej na dwa tygodnie, bo to sprawa godnościowa i byliśmy zdecydowani nie przeprowadzić matur. Ale rząd zdaje się nie potrzebować nauczycieli do tego - zaczęto procedować tę ustawę o zastąpieniu rady pedagogicznej podpisem dyrektora szkoły czy jakimś samorządowcami" - powiedział jeden z poznańskich nauczycieli.
Zdaniem poznańskiego nauczyciela ewentualne wznowienie strajku jesienią będzie bardzo trudne.
"Ten potencjał strajkowy się na pewno w tym momencie wyczerpał. Do tego nie wiemy, jak się zachowa rząd, czy nie uniemożliwi nam przeprowadzanie strajku w przyszłości - zostaniemy urzędnikami państwowymi bez prawa do strajku" - powiedział.
"Jesteśmy kompletnie zaskoczeni decyzją o zawieszeniu protestu. W naszej szkole brała w nim udział większość nauczycieli. Jeszcze dziś rano rozmawialiśmy o tym, że będziemy trwać aż do skutku. Nauczyciele są bardzo zdeterminowani, choć z drugiej strony są też zmęczeni tą sytuacją" - powiedziała PAP Joanna Mrozek, anglistka ze Szkoły Podstawowej nr 2 w Krakowie. "Rząd do tej pory był skoncentrowany na organizacji egzaminów. My sami cały czas myślimy: co z naszymi uczniami, z ich rodzicami, z realizacją programu. Raczej nie spodziewamy się, że do września rząd znajdzie rozwiązanie, które będzie nas w pełni satysfakcjonować" - dodała.
"Dobrze by było, żeby nauczyciele lepiej zarabiali, bo w zawodzie źle się dzieje. Roszczeniowa postawa rodziców sprawia, że prestiż zawodu upada. Kto szanuje pracowników, którzy zarabiają niewiele więcej od minimalnej krajowej? Ale forma tego protestu była zdecydowanie niewłaściwa. Rząd rozegrał protestujących po mistrzowsku. Osobiście nie wierzę, że coś we wrześniu z tego protestu wyjdzie" - powiedziała PAP wicedyrektor jednego ze strajkujących przedszkoli w Opolu.
Podobnego zdania jest nauczycielka szkoły podstawowej ze Strzelec Opolskich (zastrzegła anonimowość). "Czuję się okropnie. Liczyłam, że tak jak policjanci, po tygodniu, dwóch dostaniemy jakieś podwyżki. Rząd pokazał, że nauczyciele nie są potrzebni. Zawieszenie strajku to dla mnie i moich koleżanek koniec nadziei na lepsze warunki życia. W pewien sposób sami skazujemy się na dalsze dziadowanie" - powiedziała nauczycielka.
Białostoccy nauczyciele, z którymi rozmawiała PAP, uważają, że zawieszeni strajku to była jedyna słuszna decyzja na ten moment. Jak powiedziała nauczycielka strajkująca od początku Dorota z Zespołu Szkolno-Przedszkolnego nr 5 w Białymstoku, to bardzo słuszne posunięcie w sytuacji, gdy rząd chciał wprowadzać zmiany w ustawie. Dodała, że obecnie zmiany w ustawie o oświacie nie mają sensu.
"My nie jesteśmy przeciwko uczniom, lecz przeciw traktowaniu nas przez rząd. Chcemy, żeby dzieci były klasyfikowane, mogły poprawiać, mogły w końcu skończyć szkołę" - mówiła PAP Dorota. W jej ocenie, jeśli wracać do strajku, to we wrześniu. Pytana, czy dołączy, powiedziała, że tak.
Podobnie odpowiedziała PAP nauczycielka z jednej ze szkół podstawowych, która chciała zostać anonimowa. W jej ocenie, decyzja Broniarza była słuszna, bo - jak mówiła - nauczyciele unikną niepotrzebnego "hejtu", że działają przeciw dzieciom. Podkreśliła, że to rząd jest przeciw dzieciom, nauczyciele są przeciw niskim płacom i reformie oświaty. "A rząd nas potraktował gorzej niż krowy i świnie" - dodała.
Od 8 kwietnia trwał ogólnopolski strajk nauczycieli zorganizowany przez Związek Nauczycielstwa Polskiego i Forum Związków Zawodowych. Przystąpiła do niego też część nauczycieli z oświatowej Solidarności.
W czwartek prezes ZNP Sławomir Broniarz poinformował, że od soboty, 27 kwietnia, od godz. 6 rano Związek Nauczycielstwa Polskiego zawiesza ogólnopolski strajk, zawiesza, ale go nie kończy. Podkreślił przy tym, adresując swoje słowa do premiera Mateusza Morawieckiego, że nauczyciele czują się zjednoczeni w walce o lepszą edukację.