Jak wielka musi być skala konfliktu w Sudanie Południowym, że papież, prosząc o pokój, zdobył się na ucałowanie stóp jego przywódcom?
Dla świata już sama nazwa tego państwa jest mało osłuchana i przez to nieco kłopotliwa, a co dopiero rozumienie istoty trawiącego je konfliktu i rozróżnianie, kto jest kim. Sudan Południowy dla znacznej części odbiorców światowych mediów stanowi wyzwanie intelektualne. Trudno się więc dziwić, że gest papieża mógł być trochę nieczytelny – niektórzy mówią: gorszący. Ale i dla tych, którzy pamiętają, jak w 2011 roku powstało to najmłodsze państwo na świecie (po oddzieleniu się od znienawidzonej ze wzajemnością Północy), konflikt wewnętrzny jest mało znany. Po formalnym podziale Sudanu wszystko „miało być” idealne. Tymczasem okazuje się, że jest co najmniej tak samo, jeśli nie bardziej tragicznie. Kraje afrykańskie od zawsze znajdują się na marginesie zainteresowania światowych mediów, przez co pokrzywdzeni w tamtejszych wojnach padają ofiarą również światowej obojętności. Gest papieża, rozpaczliwy w swoim radykalizmie, budzi zainteresowanie tym, co tak naprawdę dzieje się w Sudanie Południowym. A to z kolei pozwala zrozumieć, że jeśli gest Franciszka nie pomoże zatrzymać wojny w tym kraju, to raczej nic innego już nie pomoże.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Jacek Dziedzina