We wtorek w Warszawie prezydent RP Andrzej Duda przedstawił Narodową Drużynę Esportu. Na razie tworzy ją ośmiu zawodników, którzy rywalizują w grze komputerowej FIFA. Dwóch kolejnych wyłonią otwarte, krajowe eliminacje.
"Chcę bardzo podziękować naszym młodym mistrzom za to, że zgodzili się wziąć udział w tej narodowej drużynie, za to, że są gotowi reprezentować Polskę. Dziękuję wam również za to, że postrzegacie to jako zaszczyt" - podkreślił Duda.
"Czy możemy mówić, że esport jest sportem? Jeżeli możemy mówić, że szachy są sportem, jeżeli możemy mówić, że brydż jest sportem, to esport, który rozwija zdolności manualne, refleks gracza, bez wątpienia również możemy zaliczyć do tej kategorii" - dodał prezydent.
Duda zwrócił uwagę, że zaangażował się w stworzenie takiej reprezentacji, bo po prostu do tej pory takiej nie było, a rywalizacja w esporcie prężnie się rozwija. Do tego gra w Fifę, czyli elektroniczną wersję piłki nożnej nie niesie ze sobą żadnych kontrowersji.
"Cieszy mnie, że właśnie tę dziedzinę będziemy promować, bo piłka nożna jest czymś bardzo bliskim chyba dla większości chłopaków w Polsce. Wszyscy kibicują naszej narodowej drużynie, która gra w piłkę nożną i jestem przekonany, że również i wy będziecie mieli wielu fanów w całej Polsce" - Duda zwrócił się do drużyny.
Kapitanem narodowej ekipy jest Miłosz Bogdanowski, reprezentujący na co dzień Legię Warszawa. Od marca funkcjonuje Ekstraklasa Games, w której w Fifę grają te same drużyny, co w piłkarskiej ekstraklasie. Po siedmiu kolejkach (w każdej kolejce rozgrywane są dwa mecze, jeden na konsoli PlayStation 4, drugi na Xbox One) w tabeli prowadzi Legia, która o cztery punkty wyprzedza Jagiellonię Białystok.
"Spadło na mnie zadanie skompletowania drużyny narodowej i przyznaję, że selekcja nie była łatwa. Mam za sobą nieprzespane noce. Wkrótce ogłosimy konkretne informacje odnośnie naszych startów, a wszystkich, którzy chcą zasilić nasze szeregi zapraszam na eliminacje" - powiedział Bogdanowski.
Na turniejach w Fifę rywalizacja toczy się w tzw. trybie "Ultimate Team". Zawodnicy przystępują do niego ze swoją drużyną, która może być złożona z dowolnych piłkarzy, jacy są w grze. Oznacza to, że w meczu obaj gracze mogą mieć w składzie te same gwiazdy.
Stworzenie drużyny nie jest jednak prostą sprawą. W uproszczeniu każdy piłkarz ma swoją cenę w wirtualnej walucie, a żeby ją zdobyć trzeba albo poświęcić dużo czasu na grę, albo... kupić za prawdziwe pieniądze.
"Wiadomo, że mimo wszystko najważniejsze są umiejętności gracza, ale żeby mieć drużynę, z którą w ogóle można myśleć o udziale w turnieju, to trzeba poświęcić trzy, cztery miesiące na intensywne granie, albo wyłożyć minimum 2500 złotych" - powiedział PAP jeden z kadrowiczów Marcin Sczes.
Biorąc pod uwagę, że Electronic Arts, producent i wydawca gry FIFA jej nową edycje wypuszcza co rok, to pierwszy wariant w przypadku zawodowców nie ma racji bytu. Dlatego rozgrywki się komercjalizują, powstają zawodowe ligi, w których kluby wspierają swoich zawodników.
"W polskiej ekstraklasie nie wszystkie kluby równie mocno angażują się w swoje sekcje esportowe, ale myślę, że z czasem będzie się to poprawiało" - dodał Sczes.
"Najintensywniejszy okres treningowy jest jesienią, po premierze nowej edycji gry. Wtedy na podnoszeniu swoich umiejętności przeznaczam nawet więcej niż 10 godzin dziennie" - zdradził natomiast Bogdanowski.
Rywalizacja w Ekstraklasa Games jest szansą wywalczenia udziału w finałach mistrzostw świata. W ubiegłym roku w Londynie najlepszy okazał się Saudyjczyk Mosaad Aldossary, który za zwycięstwo otrzymał 200 tysięcy dolarów. Na fazie grupowej mundialu rywalizację zakończył Damian Augustyniak, który jest zawodnikiem klubu AS Roma.