Ulicami Jerozolimy przepychał się jak płomień świecy przez ciemności i wiatr. W ciągu dwóch tysięcy lat nikomu nie udało się go zdmuchnąć. A nad pustym grobem Zbawiciela swoją pustkę każdy może wypełnić wiarą.
Dziś ostatnia droga Jezusa przebiega kilkanaście metrów poniżej miejsc, gdzie toczy się życie. Trzeba zejść schodami w mrok rozświetlany płomieniem – płonącym, odkąd oddał się w niewolę ludzkiego ciała. Tak jak apostołom otwierały oczy spotkania z Jezusem, tak pobyt w Jerozolimie otwiera drzwi do Ewangelii. Tu powinien odbyć swoją pierwszą podróż katolik, bo jak mówią, każdy z nas ma dwa najważniejsze miasta – miasto swojego urodzenia i Jerozolimę. Choć umarł w niej Jezus, to jednak właśnie ona mocno świadczy, że żył.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Barbara Gruszka-Zych