Moja walka z komuną zaczęła się 40 lat temu, po drugiej stronie barykady był wówczas pan Zemke, który pisał o mnie artykuły. I teraz kierownictwo partii poleca mi, bym roznosił ulotki pana Zemkego, nie będę tego robić - podkreślił senator Jan Rulewski w wywiadzie udzielonym sobotniej "Rzeczypospolitej".
Rulewski ogłosił w czwartek, że odejdzie z klubu PO, tłumacząc, że przeszkadzają mu "elementy lewicowe". "Funkcjonariusze PZPR przemycają do Koalicji Europejskiej wartości, których kiedyś wytrwale bronili. Platforma za daleko się posunęła, wpisując na swoje czołowe listy funkcjonariuszy tamtego państwa" - powiedział senator. Jak dodał, trzeba oddać inicjatywę młodszemu pokoleniu, które "ma doświadczenia wyniesione z gospodarki rynkowej, z funkcjonowania demokracji, z otwartości Polski".
Rulewski pytany w wywiadzie dla gazety, czy po 30 latach od upadku komunizmu ma znaczenie, kto był kim w PRL powiedział: "Rozstaję się z PO, lecz oznacza to nadal partnerstwo przy wspieraniu konstytucyjnego państwa, członkostwa w Unii Europejskiej, samorządności. I niezmiennie - bycie kolegą".
Jak dodał, "pyta mnie pani czy mamy pamiętać? Tak". "Musimy pamiętać. Żyją jeszcze ludzie ciężko doświadczeni, prześladowani w minionym systemie i widzą, że ci, którzy w PRL świetnie funkcjonowali, czerpali profity z przynależności do partii władzy, w demokratycznej Polsce nadal zajmują uprzywilejowane pozycje. Niektórzy z nich znaleźli się na naszej liście tzw. kandydatów demokratycznych. Przy czym zaznaczam, że nie chodzi mi tylko o profity finansowe, ale też o pamięć" - podkreślił Rulewski.
Dopytywany o jaką pamięć chodzi, senator odparł, że "o pamięć przyszłych pokoleń, która jest teraz kształtowana". "Pojawiają się fundacje imienia osób zasłużonych w poprzednim systemie, dłonie odciśnięte na chodniku, niedługo może pojawią się pomniki ku czci zasłużonych w PRL. Tak się zmienia pamięć o minionych czasach. Ktoś musi być strażnikiem pamięci i ja tę rolę pełnię" - zaznaczył Rulewski.
Na pytanie, co mu zrobił Janusz Zemke, Rulewski odpowiedział, że osobiście nie ma do niego żadnych pretensji. "Z wyjątkiem tego, że gdy wybuchł bydgoski marzec 1981 roku jako sekretarz propagandy w KW PZPR redagował obrzydliwe uchwały potępiające <<Solidarność>> i fałszujące rzeczywistość" - podkreślił.
Dodał, że nigdy ze strony Janusza Zemke nie było gestów w stronę "Solidarności". "Przeciwnie organizuje obronę byłych SB-ków. W UE zajmuje się głównie ich skargami na obniżenie świadczeń emerytalnych. Nie widzę, żeby przejawiał jakieś refleksje na temat przeszłości" - mówił polityk.
Jak podkreślił, postacie, które znalazły się w Koalicji Europejskiej, brały udział w czasach PRL "w brudnych działaniach". "Na przykład dokonywały czystek dziennikarskich w stanie wojennym czy kadry naukowej na uczelniach. A w wolnej Polsce Janusz Zemke i inni jakoś nie wpadli na pomysł, żeby naprawić krzywdy prześladowanych" - podkreślił Rulewski.
Senator zaznaczył w wywiadzie, że jego walka z komuną zaczęła się 40 lat temu na lekcjach konspiracyjnej historii. "Po drugiej stronie barykady był wówczas pan Zemke, który pisał o mnie artykuły, są na to dokumenty. I teraz kierownictwo partii poleca mi, żebym po 40 latach walki - zwycięskiej, nie przegranej - roznosił ulotki pana Zemkego. Nie mogę. Nie zamierzam przewracać tej instalacji politycznej, jaką jest Koalicja Europejska" - mówił Rulewski.
Jak dodał, "to nie znaczy, że będę się poddawał prądowi". "Nie godzę się na to, żeby paskudztwo, serwilizm, czy konformizm były premiowane w Polsce" - podkreślił Rulewski.