Nadzieja w oczach dziecka to wielkie zobowiązanie…
Chwilę patrzą nieufnie, jak to dzieci. Potem już bardzo otwarte, ciekawe, uśmiechnięte, mimo że goście z daleka. Nie wolno nam o nich zapomnieć… Bo i one pamiętają. Wróciłam z Wileńszczyzny. Tylko trzy dni, a jakby miesiąc. Tyle poznanych ludzi, tyle łez, radości, emocji, wzruszeń. Większość tych osób mówi pięknie po polsku, chociaż zarzeka się: „Nasza mowa nie taka ładna i składna jak wasza”. I trudno przekonać, że kresowy zaśpiew jest niepowtarzalny, brzmi jak wzruszająca muzyka i daje radość oraz dumę: tyle lat, tyle pokoleń, a mowa taka sama… Jednak gdy po polsku mówią dzieci, wzruszenie jest jeszcze większe. „Ja do polskiej szkoły chodzę” – mówi pewnie dziewięcioletnia Maria. „Ja do polskiego gimnazjum” – Weronika marzy, by w przyszłości uczyć się w polskim liceum i studiować na polskiej uczelni. Może w Warszawie? „A ja chodzę do polskiego siedzika – przedszkola” – rezolutna Agatka absolutnie kradnie serce. Wiadomo, imienniczka.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Agata Puścikowska