Niedawna dyskusja w Brukseli o polskich przewoźnikach daje do myślenia.
10.04.2019 11:27 GOSC.PL
Przez Parlament Europejski przetoczyła się ostatnio dyskusja o „pakiecie mobilności”. Polscy europosłowie, bez względu na przynależność partyjną, walczyli jak lwy o interesy polskich przewoźników, zasypując parlament setkami poprawek. Łamiąc własne zasady, zachodnioeuropejscy europosłowie odrzucili blokowo nasze poprawki. Zwyciężył interes francuskich i niemieckich przewoźników. Ale jakie to ma znaczenie w obliczu przyszłości pod znakiem autonomicznych ciężarówek?
Polacy dzisiaj są potentatami w usługach przewozowych w Europie. Ale czy uda nam się utrzymać tę pozycję w dobie samochodów autonomicznych? Czy myślimy o przyszłości? Bo inni myślą. Niedawno świat zszokowała wiadomość, że Indie włączają się do organizacji misji na Księżyc. Ale bardziej szokująca jest informacja, że Polacy więcej wydają na informatyzację ZUS niż Hindusi na wysłanie rakiety w kosmos.
Azjaci doskonale wykorzystali włączenie się w światowy proces produkcyjny. Oni też początkowo konkurowali tanią siłą roboczą, by zarobione w ten sposób środki inwestować w rozwój nowych technologii. Dziś większość smartfonów jest produkowana w Azji. Czy Polacy pomyśleli, że kiedyś przy montażu pralek czy w wożeniu towarów po Europie mogą nas zastąpić maszyny?
Kiedy w dyskusji publicznej pojawił się pomysł zbudowania polskiego elektrycznego samochodu, został on wyśmiany. A rozliczenie rządu z realizacji tego pomysłu powinno być głównym tematem kampanii wyborczej. Tymczasem Polaków bardziej zajmuje to, co powiedział Guy Verhofstadt, niż to, co się stało z polskim grafenem. Kiedy Japończycy pracują nad technologiami ekologicznego wykorzystania węgla, to w Polsce pojawiają się politycy, którzy nawołują do rezygnacji z wykorzystania naszego strategicznego surowca.
Polacy nie są wcale gorsi niż Hindusi. To prawda, że tych drugich jest więcej. Ale my mamy wokół siebie całą masę krajów z podobnymi jak my problemami. Czechy, Rumunia, Węgry. Wszyscy musimy przeskoczyć etap bycia montowniami i wypisywalniami faktur dla zachodnioeuropejskich koncernów. Azjaci potrafili zainwestować zyski z podobnej działalności w przemysł informatyczny, farmaceutyczny, a nawet kosmiczny. My też musimy spróbować to zrobić razem w Europie Środkowej, zamiast rozpychać się w walce o kolejną montownię Mercedesa.
Skoro Francuzi i Niemcy chcą ograniczyć konkurencję ze strony polskich i rumuńskich kierowców, wyślijmy im na drogi polsko-rumuński samochód autonomiczny. Jeśli europejscy ekolodzy boją się polskiego i czeskiego węgla, zbudujmy polsko-czeską technologię ekologicznego wykorzystania tego surowca. Kiedy Komisja Europejska chce ograniczać wolność w Internecie, zbudujmy polsko-węgierskie systemy obchodzenia administracyjnych ograniczeń.
Jest powiedzenie: „sky is the limit” czyli „niebo jest granicą”. Jak widać, dla Hindusów nawet niebo nie jest granicą. Dla nas też nie powinno być ono granicą, przede wszystkim to "niebo" z dwunastoma gwiazdkami.
Bartosz Bartczak