Z okazji ukazania się we Francji tłumaczenia autobiografii Karola Modzelewskiego "Zajeździmy kobyłę historii. Wyznania poobijanego jeźdźca", w Paryżu odbyło się we wtorek wieczorem spotkanie na cześć tego polityka, społecznika i historyka.
Wieczór zorganizował Ośrodek Naukowy PAN w Paryżu, Ośrodek Kultury Polskiej przy Sorbonie oraz Fundacja Maison des Sciences de l'Homme (FMSH), która książkę wydała.
Spotkanie prowadzili dyrektor paryskiej stacji PAN, prof. Maciej Forycki, oraz szef Ośrodka Kultury Polskiej, prof. Paweł Rodak. Obok prof. Modzelewskiego wystąpili dwaj znani i szanowani we Francji socjolodzy, Alain Touraine, badacz ruchów społecznych, a wśród nich Solidarności, oraz prezes FMSH, prof. Michel Wieviorka, również autor prac o Polsce.
Wśród publiczności oprócz naukowców i dawnych działaczy na rzecz Solidarności, uwagę zwracała spora liczba młodych ludzi, jak się okazało polskich i francuskich studentów, których - jak powiedzieli PAP - do stacji PAN przyciągnęła sława prof. Modzelewskiego
Prof. Alain Touraine z lękiem mówił o "końcu epoki przemysłowej", który powoduje, że praca, która była podstawą definicji takich pojęć jak wolność i równość, przestała być odnośnikiem dla polityków.
Profesor wyraził przekonanie, że "Europa potrzebuje Polaków - odważnych, wolnych i solidarnych", którzy - jak mówił - mogą poprowadzić kontynent "drogą pracy".
Wysoko oceniając zasługi Karola Modzelewskiego, Alain Touraine wyraził nadzieję, że "odwaga ludzi takich jak on, odwaga Polaków, będzie obecna w życiu i decyzjach Europy" i że "Europa będzie godna Polski".
Prof. Wieviorka bardzo wysoko ocenił autobiografię Modzelewskiego i opowiedział, jak doszło do jej francuskiego wydania. Uznał, że "mit Solidarności" jest wciąż żywy i przyznając, że za tym mitem kryją się sprzeczności i nie zawsze świetlane prądy, nazwał go czynnikiem nadzwyczaj pozytywnym dla obrazu Polaków w oczach własnych i świata.
Profesor Modzelewski, odpowiadając prof. Touraine'owi, przyznał, że "nie widzi odpowiedzi na zapaść Europy" i powrócił do analizy tego, co nazwał "rewolucją Solidarności", gdy - tłumaczył - ludzie, którzy przez całe życie byli pasywni, znaleźli w sobie powołanie do decydowania o swoim losie i o losie kraju. Uczestników tych pamiętnych wydarzeń nazwał "pokoleniem Joanny d'Arc".
Przekonany, że brutalna siła stanu wojennego skruszyła Solidarność, upadek komunizmu uznał profesor za zasługę ówczesnego sekretarza sowieckiej partii Michaiła Gorbaczowa, który "zniszczył imperium pragnąc je unowocześnić".
Prof. Wieviórka polemizował, mówiąc, że "Polska ma wielki wkład w koniec komunizmu".
Odpowiadając na pytania o książce, prof. Modzelewski dzielił się różnymi wspomnieniami, zarówno z czasów Solidarności, jak i z doświadczeń więźnia komunistycznego reżymu.
Prof. Forycki, w nawiązaniu do specjalizacji Modzelewskiego, jaką jest Średniowiecze, nazwał go "wielką figurą odległej historii". I zauważył, że w epoce komunizmu wybitni historycy, tacy jak Modzelewski czy bliski mu Aleksander Gieysztor, jako uczeni nie byli zainteresowani czasami, w których żyli. Według szefa stacji PAN mogło to wynikać z tego, że władze mniej interweniowały w badanie dalekiej przeszłości.
Prof. Rodak wyraził podziw dla aktywności prof. Modzelewskiego za to, że potrafił połączyć zaangażowanie społeczne na tak wielką skalę z pracą historyka.
Pilnie przysłuchująca się do późna trwającym wystąpieniom, polska studentka paryskiego Instytutu Nauk Politycznych Weronika Adamska powiedziała PAP, że przyciągnął ją "wielki autorytet profesora w Polsce i na świecie", i że dowiedziała się nie tylko o upadku komunizmu, ale i o tym, jakie są "gwarancje sprawiedliwości społecznej dla funkcjonowania demokracji".