Są takie miejsca na świecie, w których człowiek nigdy nie przestaje być potrzebny.
Nawet wtedy, kiedy ma sto lat. Bo są to miejsca, w których żyje się dłużej. Właśnie dlatego, że (pomijając szereg innych czynników, takich między innymi jak tradycyjne więzi społeczne czy zdrowy tryb życia, praca fizyczna i dieta) nawet w starości nie popada się w bezczynność. Nazywa się takie miejsca niebieskimi strefami. W językach tam obowiązujących nie ma odpowiedniego określenia na słowo „emerytura”. Nawet stulatkowie mają zawsze co robić, każdy z nich ma powód, dla którego wstaje codziennie z łóżka, nadający sens jego życiu. Wielopokoleniowe rodziny żyjące w dość surowych warunkach nie pozostawiają pradziadków bezużytecznymi. Kiedy po raz pierwszy usłyszałem o tych strefach, nauczycielka angielskiego tłumaczyła mi, że nawet kiedy ktoś jest już bardzo słaby i stary, ale ma siłę choćby na to, żeby pokołysać prawnuka, robi to. W ten sposób nigdy nie zostanie wystawiony za drzwi aktywnie funkcjonujących członków społeczności, a jego wysiłek będzie doceniony. Ta idea bardzo mi się spodobała. Bo już teraz przychodzi mi do głowy, że jak będę stary, to pewnie najtrudniejszye będzie poczucie, że jestem niepotrzebny nikomu. A dotyczy to zapewne zarówno ludzi, którzy zakładali rodziny, jak i tych żyjących samotnie, w tym księży. Domy księży emerytów, choć istnieją i są potrzebne, nie sprawiają bynajmniej, że ksiądz, którego lata siły i zdrowia przeminęły, nie ma pragnienia przydania się do duszpasterskiej pomocy w jakiejś parafii. Sam wspominam bardzo wiekowego już kapłana, księdza Leona Szkatułę, który w mojej rodzinnej parafii, z której również pochodził, spędzał swoje sędziwe lata, każdego dnia drepcząc do konfesjonału i przesiadując w nim godzinami. Przypominam sobie również wszystkich starszych ludzi, którzy zakończyli okres intensywnej pracy, zostali sami w domach i w trakcie rozmów wzdychają, że starość się Bogu nie udała. – Bóle w kolanach i krzyżu? – pytam. – Ale skąd, księże, kolana i krzyż to drobiazg w porównaniu z tym, że człowiek staje się już nikomu niepotrzebny.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
ks. Adam Pawlaszczyk Redaktor naczelny „Gościa Niedzielnego”, wicedyrektor Instytutu Gość Media. Święcenia kapłańskie przyjął w 1998 r. W latach 1998-2005 pracował w duszpasterstwie parafialnym, po czym podjął posługę w Sądzie Metropolitalnym w Katowicach. W latach 2012-2014 był kanclerzem Kurii Metropolitalnej w Katowicach. Od 1.02.2014 r. pełnił funkcję oficjała Sądu Metropolitalnego. W 2010 r. obronił pracę doktorską na Wydziale Prawa Kanonicznego UKSW w Warszawie i uzyskał stopień naukowy doktora nauk prawnych w zakresie prawa kanonicznego.