Na czym polega? Kto może je praktykować? Kogo można postawić za wzór jego wykonywania? Wyjaśnia salezjanin ks. Piotr Lorek.
Dla mnie takim wzorem odchodzenia i pogodzenia się ze śmiercią są błogosławieni chłopcy z Piątki Poznańskiej.
Ich odchodzenie można uznać za wzorowe ćwiczenie dobrej śmierci. Pojednali się z Panem Bogiem przez spowiedź i komunię św., razem się modlili, napisali listy do swoich najbliższych, żegnając się z nimi, przepraszając za wszystko i dziękując. Oni wiedzieli, że śmierć jest tuż, tuż, ale przeżywali te chwile z wielkim spokojem. Z tych listów bije głęboka wiara, pogodzenie się z wolą Bożą, radość z bliskiego spotkania z Jezusem. Poruszony ich postawą był kapłan towarzyszący im w ostatniej drodze, który zaświadczył, że odeszli ludzie święci.
Szczególnie, że była to śmierć męczeńska, przez zgilotynowanie…
Tak i po ludzku to było coś strasznego. A oni się wspierali i przypuszczam, że przebaczyli sobie nawzajem, że sobie podali ręce i modlili się jeden za drugiego.
Czyli było to takie ćwiczenie dobrej śmierci, ale ludzi młodych.
Tak, ćwiczenie i dobra śmierć młodych ludzi. My nie wiemy kiedy i jak odejdziemy, może to być nawet dzisiaj, gdy wielu jest w pełni życia.
Wydaje mi się, że raczej starsze osoby myślą o śmierci, bo to jest bardziej „logiczne”. Młodzi chyba nie myślą o śmierci tak często. Może bardziej, gdy ich to jakoś bezpośrednio dotknie.
Kiedy śmierć dotknie kogoś bliskiego, zatrzymuje się czas. Zauważamy wówczas rzeczy niepotrzebne, które w życiu są dodatkiem, ale nie są jego istotą. Patrzymy w swoje wnętrze, w przeszłość i pytamy o to, co będzie. Pytają młodzi i starsi. Modląc się o dobrą śmierć, przygotowujemy się do niej. Osobom starszym, które wiedzą, że to niebawem nastąpi, modlitwy mogą pomóc zaakceptować fakt umierania, przeżywania doświadczeń choroby i własnej słabości.
Warto chyba jeszcze zwrócić uwagę, że w nazwie jest ćwiczenie DOBREJ śmierci.
Tak. Sama śmierć jest faktem i jest czymś oczywistym dla każdego, bo każdy przez to przejdzie. Natomiast czy przejdzie przez ten moment źle, to znaczy nieprzygotowany, ogarnięty złem, niepojednany, czy przejdzie dobrze, pojednany z Bogiem i ludźmi to jest różnica. W grę wchodzi bowiem cała wieczność. Dobra śmierć polega na tym, że przez tę bramę przejdziemy ogarnięci miłością do jeszcze większego dobra, jakim jest życie w jedności z Panem Bogiem.
Ile razy można wykonywać takie ćwiczenie?
Można je wykonywać wiele razy, przez całe życie. W każdym momencie drogi jesteśmy trochę inni i inaczej ten fakt przeżywamy. Inaczej je przeżyje człowiek młody, inaczej zakonnik czy osoba świecka, inaczej ktoś, kto wie, że jest śmiertelnie chory lub w podeszłym wieku. Dlatego jest nazwane ćwiczeniem, by wypełniły się słowa św. Pawła: „w dobrych zawodach wystąpiłem, bieg ukończyłem, wiarę ustrzegłem”.