Na czym polega? Kto może je praktykować? Kogo można postawić za wzór jego wykonywania? Wyjaśnia salezjanin ks. Piotr Lorek.
Czyli w takim skrócie na ćwiczenie dobrej śmierci składa się spowiedź, modlitwa, adoracja, Eucharystia. Czy są to konkretne modlitwy?
Byłoby dobrze, gdyby wszystkie te elementy były obecne, wtedy owoce są pełniejsze. My mamy bardzo konkretne modlitwy w tym dniu. Jest modlitwa do Ojca Przedwiecznego i do Pana Jezusa o dobrą śmierć. Przyzywamy św. Józefa – patrona umierających, przy którego śmierci był Jezus i Maryja. Modlimy się również za tego z nas, który pierwszy odejdzie do wieczności. Nie wiemy, kto nim będzie, może modlimy się za siebie, może za przyjaciela lub nieprzyjaciela, za brata, który klęczy obok mnie. Te modlitwy mogą mieć krótszą i prostszą formę, zwłaszcza, gdy odprawiają je świeccy. Warto pamiętać, że każdy pogrzeb, wizyta na cmentarzu, towarzyszenie umierającym mogą być ćwiczeniem dobrej śmierci.
To ćwiczenie wiążę się także z pojednaniem z ludźmi.
Tak, wiąże się z pojednaniem, przeproszeniem i prośbą o przebaczenie. Można to zrobić w rodzinie czy wspólnocie prostym gestem, słowem „przepraszam” i podaniem sobie ręki. Po dniu skupienia jest inna atmosfera w domu. Świadomość śmierci uczy nas myślenia o tym, co najważniejsze. Na co dzień przejmujemy się drobnostkami, kłócimy się o niepotrzebne rzeczy, mamy do siebie pretensje o byle co, a wobec faktu, że przecież niebawem stąd odejdziemy, wszystko to okazuje się mało istotne. Nabieramy takiego zdrowego dystansu do rzeczy, które niepotrzebnie zajmują nam serce.
Dobrze więc, by osoby świeckie praktykowały to ćwiczenie dobrej śmierci?
Mogą praktykować, bo to jest zachęta dla każdego chrześcijanina, żeby był po prostu gotowy.
Wielki Post to dobry czas, by rodzinnie zrobić sobie takie ćwiczenie dobrej śmierci?
To dobry czas, bo przecież Wielki Post jest przygotowaniem na śmierć Pana Jezusa i na Jego Zmartwychwstanie. Ten moment umierania i śmierci namacalnie przeżywamy w Nabożeństwie Drogi Krzyżowej i Gorzkich Żalach. Sam Jezus przygotowywał swoich uczniów na to, że umrze oraz na ich własną śmierć. Droga do Jerozolimy, Ostatnia Wieczerza, modlitwa w Ogrójcu i wreszcie pusty grób i spotkania ze Zmartwychwstałym to ćwiczenia dobrej śmierci opisane w Biblii. Dla nas ta modlitwa ma również wymiar paschalny, bo nie zatrzymuje się na śmierci, ale prowadzi do zjednoczenia z Bogiem, świętości i otwiera na wieczność.
Czy warto napisać testament? Zdarzało wam się to we wspólnocie?
Testamenty piszemy przed złożeniem ślubów wieczystych. Natomiast ćwiczenie dobrej śmierci może się wiązać z ponownym przeczytaniem testamentu lub dopisaniem czegoś nowego. Taki miał zwyczaj robić św. Jana Paweł II podczas dorocznych rekolekcji. Testament ma swój wymiar duchowy, ale również materialny, bo nic ze sobą na tamten świat nie zabierzemy.
Warto zrobić na przykład przegląd książek i faktycznie rozstać się z jakimiś rzeczami podczas ćwiczenia dobrej śmierci?
Niekiedy tak. Na pewno nie da się robić tego dokładnie co miesiąc. Ale w Wielkim Poście, raz w roku czemu nie? U nas w zakonie nazywa się to scrutinum paupertatis – czyli weryfikacja ubóstwa. Przeglądam rzeczy, których używam i pytam czy są mi potrzebne, czy mi służą? Jeśli nie, to mam okazję by je komuś przekazać lub się ich pozbyć. Tak robi się np. z książkami, ubraniami, instrumentami. Chodzi także o porządek z rozliczeniami, rachunkami, zobowiązaniami, zwrot pożyczek, dokończenie spraw niezałatwionych, które zalegają. Chcę być gotowy na śmierć, to znaczy mieć wyrównane sprawy z ludźmi, wykonać to, co ode mnie zależy. Chcę być spokojny, że w najbliższym czasie mogę odejść i nie narobię komuś przez to dodatkowych kłopotów.