Rada Bezpieczeństwa ONZ skrytykowała w środę dekret prezydenta USA, uznającego suwerenność Izraela nad Wzgórzami Golan. Większość członków RB, w tym Polska, stwierdziła, że poniedziałkowa decyzja Donalda Trumpa jest naruszeniem prawa.
Ambasador Polski przy ONZ Joanna Wronecka podkreśliła w swym wystąpieniu, że podziela stanowisko UE, traktującej Wzgórza Golan za terytorium okupowane przez Izrael. Europejscy członkowie RB Wielka Brytania, Niemcy, Belgia i Polska podkreślali to już we wtorek.
"Aneksja terytorium siłą jest niezgodna z prawem międzynarodowym, w tym Kartą Narodów Zjednoczonych oraz rezolucją Rady Bezpieczeństwa 497 z 17 grudnia 1981 roku. Ta jednogłośnie przyjęta rezolucja stanowi: +wszystkie postanowienia Konwencji Genewskiej w odniesieniu do ochrony osób cywilnych w czasie wojny, z 12 sierpnia 1949 r., wciąż mają zastosowanie do terytorium Syrii okupowanego przez Izrael od czerwca 1967 roku+" - wskazała Wronecka.
Wyraziła zarazem zaniepokojenie kontynuowaniem działań wojskowych w strefie buforowej, w tym ostrzałem przy użyciu rakiet przeciwlotniczych, pocisków ziemia-powietrze i ciężkich karabinów maszynowych po stronie linii Bravo. Odnotowała tam też zwiększoną obecność syryjskich sił zbrojnych.
Strefa rozdzielenia (buforowa) ma długość 80 km i szerokość od pół do 10 km. Przygraniczna strefa, leżąca po stronie izraelskiej, jest znana jako linia Alfa, zaś po stronie syryjskiej jako linia Bravo.
"Polska uważa, że rozstrzygnięcie kwestii Wzgórz Golan powinno nastąpić tylko jako wynik negocjacji między stronami konfliktu, zgodnie z prawem międzynarodowym" - oceniła ambasador RP.
Jak dodała Polska popiera UNDOF (Siły Narodów Zjednoczonych ds. Nadzoru Rozdzielenia Wojsk na Wzgórzach Golan) w wypełnianiu ustalonego mandatu. Uznała ich kluczową rolę w zapewnieniu długoterminowej stabilności w regionie.
Trump podpisał w poniedziałek dekret, uznający oficjalnie Wzgórza Golan za terytorium Izraela. Przypominając o tym podczas spotkania RB polityczny koordynator Stałego Przedstawicielstwa USA przy ONZ Rodney Hunter oświadczył, że nie wpływa to na mandat UNDOF, a sfera rozdzielenia nie powinna być obszarem żadnej aktywności militarnej ze strony Syrii. Jako alarmujące opisywał doniesienia, że jest tam obecny Hezbollah.
"Codzienna obecność syryjskich sił zbrojnych zmniejsza strefę buforową, która jest niezbędna dla redukcji napięć między stronami i utrzymania pokoju. Jest to pogwałceniem porozumienia (Disengagement Agreement) i zagraża zawieszeniu broni z 1973 roku" - ostrzegł.
Zastępca stałego przedstawiciela Rosji przy ONZ Władimir Safronkow przekonywał, że postanowienie Trumpa jest nie do zaakceptowania. "Jeśli ktokolwiek czuje pokusę, by podążać za tym złym przykładem, zachęcamy go do powstrzymania się od tej agresywnej rewizji prawa międzynarodowego" - apelował.
Jak przewidywał rosyjski dyplomata unilateralna decyzja Waszyngtonu pogorszy relacje Izraela z państwami arabskimi. Może prowadzić też do destabilizacji regionu.
Syria, zwracając się do RB o zwołanie posiedzenia, nazwała decyzję USA jako "rażące naruszenie" rezolucji RB. Ambasador tego kraju Bashar Jaafari utrzymywał w swym wystąpieniu, że wyposażony w broń atomową Izrael nie jest narażony na niebezpieczeństwo i piętnował Amerykę za lekceważenie stanowiska ONZ. Stwierdził, że nasili to eskalację i konfrontację w regionie.
Ameryce dziękował natomiast stały przedstawiciel Izraela przy ONZ Danny Danon. Określił to za uznanie realiów, a aneksję uzasadniał reakcją obronną. Akcentował, że jego kraj nie dopuści, aby Wzgórza Golan stały się przestrzenią umożliwiającą ataki na Izrael.
Izrael zajął znaczną część Wzgórz Golan podczas wojny sześciodniowej w 1967 roku. W 1981 roku wcielił je administracyjnie do swego terytorium. ONZ uważa Wzgórza Golan za okupowane terytorium Syrii.