Ile w nas jest jeszcze z Piotra, Judasza, Piłata? A może mamy w sobie odwagę Maryi, Weroniki, Jana?
Wydaje mi się, że z roku na rok Misteria są coraz chętniej wystawiane w różnych miejscach w Polsce. Myślę, że ludzie na nowe je odkrywają. Przybliżają im one może bardziej namacalnie tę największą Tajemnicę. Dlaczego Bóg z miłości do człowieka dał się przybić do krzyża i co nam daje Jego pokonanie śmierci?
Oczywiście przybierają one nowe formy, czasem zaskakujące, ale jeśli są przemodlone to dotykają serc wielu ludzi i pobudzają ich do nawrócenia, przemiany, przemyślenia życia. Przy okazji właśnie pokazują nam prawdę o nas samych.
Obserwując postacie, możemy sobie zadać pytanie. Którym apostołem jestem? A może należę do grona faryzeuszy? Może jestem centurionem albo Piłatem? Czy potrafię znaleźć w sobie tyle odwagi, którą miała Weronika, Matka Boża, Jan? A może zapieram się Jezusa? Zdradzam Go pocałunkiem moich grzechów, nałogów, mani pieniędzy. Ile razy biję Go niesłusznie? Umywam ręce? A może jednak zastanawiam się nad Prawdą?
Od pięciu lat jeżdżę na salezjańskie misteria do Krakowa. Za każdym razem są one dla mnie pozytywnym zaskoczeniem. Takim budzeniem serca. Przyglądam się postaciom, odkrywam je czasami na nowo. Sceny do mnie wracają, pracują we mnie. I chyba o to właśnie w misteriach chodzi, że oddziałują na nas. Na nowo patrzymy na Chrystusa i na to co dla nas zrobił.
Małgorzata Gajos