Stoję nad brzegiem zatoki portowej w Tsurudze i zamykam oczy. Widzę okręty japońskiej marynarki wojennej, a na ich pokładzie dzieci. Bały się? Płakały? A może wspinały się na palcach, żeby zobaczyć nowy, wspaniały świat?
To historia, którą zna niewielu. Ja sam pewnie nigdy bym jej nie poznał, gdyby nie to, że 100 lat po wydarzeniach, które chcę opisać, znalazłem się dokładnie tam, gdzie miały one miejsce. Tsuruga, śpiące miasteczko w japońskiej prefekturze Fukui, w latach 20. XX wieku stało się dla setek polskich sierot bramą wolności.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Tomasz Rożek