Czy migawkę z przydrożnym krzyżem można na serio uznać za religijną propagandę?!
Na tegorocznym konkursie Eurowizji Polskę ma reprezentować zespół Tulia z piosenką „Pali się”. Z teledysku do anglojęzycznej wersji piosenki zniknął krzyż, który istnieje w wersji polskiej. Postępacka, chrystofobiczna cenzura? Zespół wydał oświadczenie, że – broń Boże! – żadna cenzura, tylko wymogi regulaminowe i konieczność „dopasowania czasu obrazu do czasu trwania piosenki w wersji konkursowej”. No cóż! Wszyscy cenzorzy tłumaczą się jakimś regulaminem. Członkinie zespołu podkreślają, że z szacunkiem podchodzą do symboli religijnych i obyczaju. Nie mam powodu, by nie wierzyć w szczerość tych zapewnień. Wygląda jednak na to, że nie istnieją żadne przepisy, w myśl których trzeba by z wideoklipu piosenki zgłoszonej do Eurowizji wyrzucać migawkę przydrożnego krzyża. To raczej zakompleksiona nadgorliwość tych, którzy w sprawie anglojęzycznego teledysku polskiej piosenki mieli coś do powiedzenia. Rozumiem, że nie należy na scenie Eurowizji uprawiać jakiejś politycznej, czy też religijnej propagandy, ale czy migawkę z przydrożnym krzyżem można na serio uznać za religijną propagandę?! W teledysku to po prostu element krajobrazu i kultury, który zresztą bardzo pasuje do ludowej stylistyki utworu. I dlaczego akurat wszystko, co związane z religią, ma być surowo sekowane w konkursie Eurowizji? Przecież ów konkurs nie tylko prezentuje tandetę i „nowoczesne” badziewie, ale też stał się tubą ideologii homo-genderowych. Sekunda z krzyżem jest z punktu widzenia „tolerancji” czymś nagannym, ale „tęczowa” propaganda jest jak najbardziej w porządku? Krzyż może obrazić, wzbudzić nieutulony ból niewyznających chrześcijaństwa, ale kobieto-facet z brodą to wybitna sztuka, którą każdy powinien przyjąć z entuzjazmem, bo jak nie, to znaczy, że faszysta i nienawistnik? W jednej z internetowych dyskusji jakiś „nowoczesny” próbował sobie zadrwić, że problemem nie jest zniknięcie krzyża z teledysku, ale polska, zaściankowa obsesja na tle narodowo-religijnych symboli. Tyle że jest akurat na odwrót. Bo jeśli ktoś wykazał się tutaj jakąś obsesją, to ci, którzy zadali sobie trud, by krzyż wyciąć. Ciekawe, że często osoby uważające się za ludzi postępowych tak naprawdę są zniewolone jakimiś niepisanymi w ich środowisku dogmatami i przykazaniami. I przerażeniem napawa je myśl, że jakiś guru może uznać je za niewystarczająco nowoczesne. Będą więc gorliwie gumkować krzyże i Matki Boskie… •
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Ks. Dariusz Kowalczyk SJ