Czy 20 lat członkostwa w NATO sprawiło, że czujemy się bezpieczniej? Czy Sojusz złożony również z państw o sprzecznych interesach jest w stanie obronić zaatakowanych członków?
Choć na pytanie zaczynające się od „czy” z reguły można odpowiedzieć tylko „tak” lub „nie”, to w tak zawiłym temacie krótka odpowiedź byłaby fałszywa. Bo jeśli „tak” – tzn. jeśli po 20 latach w NATO czujemy się bezpieczniej, to w jakim celu staramy się za wszelką cenę pozyskać dodatkowe gwarancje bezpieczeństwa ze strony USA? Dlaczego nie wystarcza reguła, wynikająca z art. 5 traktatu waszyngtońskiego: jeden za wszystkich, wszyscy za jednego? A jeśli odpowiedź brzmiałaby „nie” – tzn. w ciągu 20 lat nasza sytuacja pod względem bezpieczeństwa nie uległa żadnej zmianie, to czemu służył szczyt NATO w Warszawie, co miał na celu udział naszych wojsk w misjach zagranicznych i po co zwiększamy wydatki na modernizację armii? Jeszcze bardziej skomplikowanych i niejednoznacznych odpowiedzi należałoby udzielić na pytanie o skuteczność działania i jednomyślność decyzji podzielonych na co dzień w wielu strategicznych sprawach członków. Bo jak myśleć serio o gwarancji bezpieczeństwa i solidarności na przykład ze strony Niemiec na wypadek rosyjskiej agresji na Polskę czy Litwę, gdy Berlinowi często bliżej do Moskwy niż do Warszawy czy Wilna? W 70. rocznicę powstania Sojuszu Północnoatlantyckiego i w 20. rocznicę wstąpienia do niego Polski, Czech i Węgier od odpowiedzi na pytanie o aktualność art. 5 traktatu waszyngtońskiego i skuteczność tego wyjątkowego w historii międzynarodowego paktu zależy odpowiedź na wszystkie pytania o bezpieczeństwo.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Jacek Dziedzina