Kiedy przed frontem oddziału dowódca czytał pożegnalny rozkaz, kiedy trzeba było zakopać broń, spalić powstańcze opaski, rzucić na rumowisko wysłużony powielacz, a potem zapomnieć wojenne pseudonimy i rozejść się z ostatniego biwaku, wielu tych niezłomnych żołnierzy odrzuciło pokusę honorowej kapitulacji i zostało w przedwiosennym lesie 1945 r. – na resztę młodego życia.
W wydanej w 1991 r. „Dyktaturze zdrady” Ryszard Terlecki pisał: „Antyniemiecka konspiracja lat 1939–1945 ma swoją historię i ma swoją legendę. Opromienia ją nie tylko rozgłos liczących się w wojennych zmaganiach sukcesów, ale i sława tysięcy małych zwycięstw odniesionych na bitewnym polu okupacyjnej ulicy, leśnej polany, kolejowego wiaduktu. Te zwycięstwa były udziałem tysięcy konspiratorów, ich trudu i niewyczerpanej ofiarności, brawurowej odwagi, ale także wytrwałego przezwyciężania codziennego strachu, sześć lat duszącego za gardło. I chociaż wygrywano tysiące razy i zapłacono za to tysiącami grobów, to przecież przyszło w końcu unieść ciężar klęski tak wielki, że przerastający siły tego wolnego pokolenia. Kiedy przed frontem oddziału dowódca czytał pożegnalny rozkaz, kiedy trzeba było zakopać broń, spalić powstańcze opaski, rzucić na rumowisko wysłużony powielacz, a potem zapomnieć wojenne pseudonimy i rozejść się z ostatniego biwaku, wielu tych niezłomnych żołnierzy odrzuciło pokusę honorowej kapitulacji i zostało w przedwiosennym lesie 1945 r. – na resztę młodego życia. Zostali także starsi, których nauczono, że honor i wierność przysiędze wyznaczają czas żołnierskiej służby. Inni zostali, bo chociaż to był dopiero początek, zdążyli już zaznać bezsilnego bólu i teraz piekło ich pragnienie odwetu na wrogu, w którym ogłupiony świat chciał, by widzieli w nim przyjaciela. Inni nie umieli nic innego, jak tylko iść o zmierzchu leśnymi przesiekami, nocować przy ognisku albo w zaciemnionych chatach, czekać cierpliwie w olszynce ponad drogą z policzkiem przyciśniętym do chłodnej kolby, zabijać bez złości. A jeszcze inni właśnie dorastali: słuchali wieczorami opowieści o niezwyciężonej armii, śpiewali leśne pieśni, patrzyli na świeże kwiaty na grobach i wyobrażali sobie, że jeszcze dogonią oddalającą się wojnę i zdążą zwyciężyć. Tak powstało nowe podziemie, najtragiczniej przegrane, najokrutniej zdradzone. Tak powstało, a potem zaginęło bez wieści, nowe podziemie – bez historii i bez legendy”.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Jarosław Szarek