„Nie potrafię wymienić żadnego innego wydarzenia w historii ludzkości poza grzechem pierworodnym, które miałoby większy wpływ na ludzkie istoty jak pigułka antykoncepcyjna” – pisze Mary Eberstadt w książce „Adam i Ewa po pigułce”.
Takich książek potrzebujemy jak najwięcej. Zwłaszcza że ostatnio w naszej katolickiej przestrzeni wymiany opinii pojawia się coraz więcej mącicieli, takich jak członek Papieskiej Akademii Życia, włoski teolog moralny ks. prof. Maurizio Chiodi, który uważa, że „odpowiedzialne rodzicielstwo może zobowiązać małżeństwo do stosowania sztucznej kontroli urodzeń”. Według niego „są okoliczności wymagające zastosowania antykoncepcji ze względu na odpowiedzialność”. Paweł VI nazwał sztuczną antykoncepcję „wewnętrznie złą”, tymczasem włoski teolog, owszem, docenił historyczne znaczenie wypowiedzi papieskich z lat 60. i 70., niemniej, jak dodał: „teraz ogromna większość nawet wierzących par małżeńskich żyje tak, jakby norma nie istniała… Oficjalnie i obiektywnie normą pozostała, ale nawet wielu kapłanów nie mówi o tym publicznie w katechezie i kazaniach, a podczas prywatnych spotkań zachowują bardzo pobłażliwą postawę, gdy kwestia ta jest podnoszona”. Jaki stąd wniosek? „Normy zachowują dobro i pouczają na drodze do dobra – odpowiada ks. Chiodi – ale mogą ulec zmianie”.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
ks. Robert Skrzypczak