Pies ogrodnika drzemie w wielu z nas. Warczy, podszczekuje, obszczekuje, robiąc niepotrzebny zamęt.
Co jest w nas takiego, że zazdrościmy? Nawet wtedy – czy raczej również wtedy – gdy dobrem innego człowieka ani nie zyskamy, ani nie stracimy? Bo przecież gdy „ktoś ma lepiej”, to nam od razu gorzej. Naprawdę gorzej? Emerytury dla matek, czyli dla tych kobiet, które nie wypracowały emerytur – nawet najniższych, bo wychowały czworo i więcej dzieci. To kobiety najczęściej już starsze, często z małych miejscowości. Inne czasy, inne okoliczności… Wiele dramatycznych historii w tle. Teraz otrzymają najniższe świadczenie emerytalne. Wychowały dzieci, przyszłych podatników, ciężko pracowały. Naprawdę nic im się nie należy? Warto, by dyskusja o tym trwała. Dyskusja, nie nienawiść i wyzwiska! Przecież czym innym są pytania typu: czy jest to sprawiedliwe? Czy matki wielodzietne, które jednocześnie ciężko pracowały zawodowo i łączyły obie te role, nie czują się dyskryminowane itd. Pytać można i trzeba. Wyzywać, lżyć i poniżać – nie wolno. I cóż z tego, że nie wolno? Wiadra nie tylko internetowych pomyj wylewają się na matki wielodzietne, którym rząd chce przyznać najniższą emeryturę. Wrzeszczą bardzo często mężczyźni albo kobiety mające jedno lub dwoje dzieci. Naprawdę fakt, że komuś troszkę się poprawi jakość życia, a mnie niczego to nie ujmie, może być powodem do takiej postawy? Jak pies ogrodnika…
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Agata Puścikowska