Od dawna czekałem na taką płytę. Na podróż na Wschód. Czego tu nie ma!
Skoczna piosenka „Idzie mój Pan” obok prawosławnej liturgii św. Bazylego, staroobrzędowego hymnu z Irmologiona Supraskiego z XVI w., sufickiego poematu Rumiego i hebrajskiej poezji mistycznej. Jak w tyglu mieszają się języki: cerkiewnosłowiański, łacina, arabski, hebrajski i polski. Pieśni chwały religii Księgi. Porozumienie ponad podziałami.
Album „Jeden – wiele” to zbiór pieśni, które można usłyszeć w świątyniach na Podlasiu, gdzie współegzystują różne religijne tradycje. O Karolinie Cichej zrobiło się głośno po Festiwalu Folkowym „Nowa Tradycja”. Zgarnęła wówczas Grand Prix i Nagrodę Publiczności. Słuchałem jej koncertu i nie dziwiły mnie recenzje krytyków. „To talent na miarę Ewy Demarczyk, najciekawsza osobowość wśród polskich wokalistek od lat” – nie miał wątpliwości lider Armii Tomek Budzyński.
Kompozytorka, multiinstrumentalistka rozpoznawana dzięki oryginalnej technice gry na kilku instrumentach jednocześnie, z wykształcenia doktor literaturoznawstwa, po romansie z drapieżnym rockiem ruszyła w przestrzenie muzyki tradycyjnej i etnicznej. Na swych albumach odkrywa zakurzone na podlaskich strychach nuty.
Album jest zderzeniem dwóch artystycznych osobowości Karoliny Cichej i Eli Rojek (wieloletniej wokalistki Orkiestry Świętego Mikołaja, reżyserki i jednej z czołowych aktorek Teatru Gardzienice).
Mieszanka prawdziwie wybuchowa. Słucham na okrągło.
K. Cicha "Jedid nefesz" z płyty JEDEN WIELE
Karolina Cicha
Marcin Jakimowicz