Nie znamy do końca serca człowieka, dlatego ostateczny sąd pozostawiamy Bogu.
Kościelny pogrzeb lekarza znanego z przeprowadzania aborcji eugenicznych wywołał dyskusję. Wśród różnych argumentów można było usłyszeć i ten, że nie należy nikogo sądzić, bo przecież Pan Jezus powiedział: „Nie sądźcie, a nie będziecie sądzeni”. Mam wrażenie, że zdanie to jest bardzo często przedmiotem nieporozumień i manipulacji. Ludzie, którzy nie przebierają w słowach, oceniając tych, których nie lubią, kiedy im wygodnie, rozdzierają szaty, oznajmiając, że nie należy oceniać drugiego człowieka. Próbują w ten sposób bronić kogoś z popieranego przez siebie kręgu towarzyskiego czy też politycznego. Przoduje w tym, że użyję wyrażenia Waldemara Łysiaka, tzw. salon. Tak! Nie znamy do końca serca człowieka, dlatego ostateczny sąd pozostawiamy Bogu. Kościół kanonizuje, ale nie wypowiada się, że ktoś został potępiony. My tutaj tego nie wiemy. Dlatego wszystkich powierzamy Bożemu miłosierdziu. Ale to nie znaczy, że nie możemy oceniać słów i czynów człowieka. Ba! Są sytuacje, że nie tylko możemy, ale powinniśmy. Kościół nie dopuszczał do sakramentów, a także do kościelnego pogrzebu kogokolwiek bez żadnych warunków. Zawsze formułował różnego rodzaju obiektywne kryteria, wedle których należało rozeznawać konkretne sytuacje. Manipuluje się też powiedzeniem, że o zmarłych należy mówić dobrze albo nic. Zapewne na uroczystościach pogrzebowych trzeba być delikatnym i nie rozprawiać o grzechach zmarłego. Ksiądz na pogrzebie nie wspomina o draństwach zmarłego, ale raczej naucza o Bożym miłosierdziu. Ale to na pogrzebie, a niekoniecznie w ogóle i na wieki, jak to niektórzy zdawali się sugerować przy okazji na przykład śmierci generałów Jaruzelskiego i Kiszczaka. Zresztą wielu z tych, którzy wykazywali się taką delikatnością wobec PRL-owskich generałów, już wobec Lecha Kaczyńskiego nie miało skrupułów i rechotało z dowcipów Palikota. Wykorzystuje się też figurę starszego brata z przypowieści o synu marnotrawnym. Że nie powinniśmy być jak starszy brat spoglądający złym okiem na Ojca, który przebaczył synowi grzesznikowi. Tylko po pierwsze, syn marnotrawny wrócił skruszony, a po drugie, warto też pamiętać o przypowieści o bogaczu i Łazarzu, w tym o słowach: „Wspomnij, synu, że za życia otrzymałeś swoje dobra, a Łazarz przeciwnie, niedolę; teraz on tu doznaje pociechy, a ty męki cierpisz”. Miłosierdzie nie oznacza udawania, że nie można oceniać czynów i słów….•
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
ks. Dariusz Kowalczyk SJ