Umowa jest już podpisana, a środki z pożyczki mają pozwolić na wypłatę zaległych pensji i odzyskanie licencji na grę w Ekstraklasie.
Uzyskanie 4 milionów złotych pożyczki to z perspektywy krakowskiego klubu być albo nie być. Taka możliwość pojawiła się dzięki działaniom Jakuba Błaszczykowskiego, który sam jest jednym z pożyczkodawców. Pieniądze wyłożyli również szef firmy Synerise Jarosław Królewski oraz Tomasz Jażdżyński, prezes Gremi Media. Równoczesnie z udzieleniem pożyczki Towarzystwo Sportowe Wisła Kraków traci wpływ na to, co dzieje się w klubie - zawieszenie prawa Towarzystwa do bieżącego wpływu na zarządzanie Wisłą Kraków SA jest jedną z form zabezpieczenia, jakiej zażądali pożyczkodawcy.
Pieniądze z pożyczki nie rozwiązują problemów klubu, pozwalają jednak stworzyć bufor czasowy, w którym będzie możliwe znalezienie inwestorów dla zasłużonego krakowskiego klubu. Gdyby pieniądze nie wpłynęły na konto klubu i podstawowe zaległości nie zostałyby uregulowane w najbliższych dniach, Wisła Kraków nie mogłaby uczestniczyć w wiosennej rundzie rozgrywek Ekstraklasy.
Klub od kilku miesięcy m.in. nie wypłaca pensji piłkarzom. 3 stycznia zawieszone zostało prawo Wisły do występów w Ekstraklasie. Uregulowanie podstawowych zaległości jest warunkiem odzyskania tego prawa. Jednak przyszłość Wisły Kraków w dalszym ciągu nie jest pewna. W grudniu pojawiły się w mediach informacje, że krakowski klub został zakupiony przez jednego z członków rodziny królewskiej z Kambodży, a inwestor ma wnieść kapitał rzędu 130 mln zł. Szybko jednak okazało się, że nowy właściciel nie ma nic wspólnego z królewskim rodem, a na konto klubu nie wpłynęły nawet pieniądze pozwalające na uregulowanie najpilniejszych potrzeb.
.
wt