Po ataku na prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza policja zareagowała w sposób, w jaki powinna zareagować w takiej sytuacji; trzeba wyjaśnić jak doszło do tego, że człowiek z nożem pojawił się na scenie - uważa wiceszef MSWiA Paweł Szefernaker. Dodał, że do Gdańska udał się minister zdrowia Łukasz Szumowski.
Paweł Adamowicz został w niedzielę wieczorem zaatakowany nożem w Gdańsku przez mężczyznę, który podczas odliczania do "Światełka do nieba" wtargnął na scenę. Prezydent Gdańska trafił do szpitala. Po pięciogodzinnej operacji w poniedziałek w nocy doktor Tomasz Stefaniak, dyrektor ds. lecznictwa Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego w Gdańsku poinformował, że pacjent żyje, ale jest w bardzo ciężkim stanie. "Urazy były bardzo ciężkie, poważna rana serca, rana przepony, rany narządów wewnątrz jamy brzusznej" - powiedział lekarz.
"Rząd dokłada wszelkich starań, żeby pomóc w tej tragedii także rodzinie" - oświadczył w poniedziałek wiceszef MSWiA w rozmowie w TVN24. Poinformował jednocześnie, że w drodze do Gdańska jest minister zdrowia. Jak podkreślił, będzie on do dyspozycji na miejscu, "żeby pomóc we wszelkiego rodzaju kwestiach - także medycznych, ale nie tylko, także rodzinie i wszystkim, którzy tej pomocy będą potrzebowali" w tej "dramatycznej sytuacji".
Odnosząc się do ataku wiceszef MSWiA zwrócił uwagę, że za sceną znajdował się patrol policji, który był do dyspozycji organizatorów "w sytuacji jeżeli taka potrzeba będzie". Podkreślił, że bezpośrednią ochroną wydarzenia zajmowała się agencja ochrony. "Tego typu wydarzenia są chronione przez firmę wynajętą przez organizatora. W sytuacji, kiedy jest potrzebna policja, policja jest zawiadamiana i od razu wchodzi do akcji, jeśli jest taka potrzeba" - dodał wiceminister.
"Policja podjęła odpowiednie czynności od razu po otrzymaniu zgłoszenia" - zaznaczył Szefernaker.
Według wiceministra dziś potrzebna jest "propaństwowa" dyskusja ponad podziałami, która odpowie na pytanie, jak tego typu imprezy powinny być również organizowane i przez organizatorów zabezpieczone". W tym kontekście wskazał, że np. podczas koncertów nie ma szpaleru policji, ona "wchodzi dopiero w momencie, kiedy jest potrzebna".
Szefernaker zaznaczył jednocześnie, że w niedzielę ze względu na finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy na ulicach miast było "blisko trzy razy więcej funkcjonariuszy, którzy zabezpieczali ten finał, niż na co dzień w niedzielę o tej porze".
W kontekście niedzielnego ataku wiceminister stwierdził też, że trzeba wyjaśnić jak doszło do tego, że człowiek z nożem pojawił się na scenie oraz skąd miała plakietkę "media". "Jak ta kontrola wyglądała jeżeli na scenie pojawiła się osoba z nożem?" - pytał.
Według wiceministra trzeba wyjaśnić czy wszystkie procedury wynikające z ustawy dotyczącej bezpieczeństwa imprez masowych były przeprowadzone poprawnie. "To wymaga w tej chwili postępowania i wniosków na przyszłość, żeby więcej do takiej tragedii nie doszło" - mówił Szefernaker.
"Trzeba też wyjaśnić czy te firmy ochroniarskie, które otrzymują koncesje są należycie prowadzone i należycie reagują w takich sytuacjach, jak wczorajsza" - dodał. Zwrócił uwagę, że "przez kilkadziesiąt sekund ten człowiek nie był obezwładniony". "Tę reakcję trzeba także wyjaśnić" - podkreślił.
"Odpowiedzialne państwo musi od początku do końca przeanalizować całą sytuację, bo gdzieś w ciągu ostatnich lat cała procedura, która została stworzona do tego typu, czy organizacji imprez masowych, czy postępowania w tego typu sytuacjach musiała zawieść skoro doszło do takiego wydarzenia" - powiedział wiceminister.
Odnosząc się do sprawcy ataku Szefernaker poinformował, że po zatrzymaniu "człowiek ten zachowywał się irracjonalnie". "Policja to potwierdza, że także po zatrzymaniu zachowywał się irracjonalnie, mówił o jakichś motywacjach osobistych wynikających ze wcześniejszych jego zatrzymań" - zauważył wiceszef MSWiA.
Szefernaker poruszył też kwestię wpisów w internecie, m.in. dotyczących rozliczania osób odpowiedzialnych za niedzielną tragedię. "Wczoraj zdarzały się tego typu wpisy ze wszystkich stron, także ze strony osób, które na co dzień nie są politykami, ale biorą udział w debacie publicznej. Bardzo ostre, bardzo niepotrzebne wpisy. Powiem wprost, że bez względu na to, z jakiej strony sceny politycznej, jeżeli są osoby, które nie mają empatii w tego typu sytuacjach, które nie są solidarne w tego typu sytuacjach i wypisują tego typu wpisy w internecie, które wręcz jeszcze dolewają oliwy do ognia, w moim przekonaniu dla takich osób nie ma miejsca w przestrzeni publicznej. Nie ma (dla nich) miejsca w polityce, nie ma miejsca na scenie politycznej, bez względu na to, z jakiej strony sceny politycznej te osoby są" - powiedział Szefernaker.
"Wpisy w internecie są monitorowane, nie będzie żadnej pobłażliwości dla osób, które grożą komukolwiek, także osobom publicznym w sieci" - oświadczył wiceminister.