Żaden święty tekst hinduizmu nie zabrania kobietom w okresie rozrodczym wstępu do świątyń, aby się tam modlić. W świętych księgach nie ma też żadnych wzmianek o nieczystości kobiet w okresie ich miesiączkowania.
Przypomniała o tym w rozmowie z włoską agencją misyjną AsiaNews Aswathy Rekha - mniszka i kapłanka z aśramu (klasztoru) Ekalavya w stolicy stanu Kerala - Trivandrum. Od początku nowego roku w stanie tym utrzymuje się napięcie i trwają manifestacje, głównie kobiet, na rzecz swobodnego ich dostępu do świątyń hinduskich.
Według mniszki, powołującej się na guru - duchowych przewodników w hinduizmie - mężczyźni i kobiety są pod każdym względem równi sobie, a święte teksty tej religii w żadnym wypadku nie zakazują kobietom w wieku płodnym wstępu do świątyń. Jednocześnie przyznała ona, że przez całe wieki zakaz taki obowiązywał w świątyni w miejscowości Sabarimala. Nawiązując do trwających od kilku tygodni protestów kobiet w Kerali przeciw tym praktykom, zauważyła, że "początkowo był to zwykły problem religijny, ale teraz przerodził się on w walkę hinduizmu z komunizmem", gdyż stanem tym od kilkudziesięciu lat rządzą komuniści.
Mniszka przywołała także wielką manifestację ponad 3,5 mln kobiet, które 1 stycznia opasały "żywym łańcuchem" długości ponad 600 km granice stanu. Wyrażały one w ten sposób nie tylko sprzeciw wobec tych praktyk, ale również poparcie dla decyzji Sądu Najwyższego Indii, który oficjalnie uznał taki zakaz za niekonstytucyjny i dyskryminacyjny. Mniszka zwróciła uwagę, że było to zderzenie Komunistycznej Partii Indii (maoistowskiej), która poparła działania kobiet, z rządzącą całej krajem nacjonalistyczną Bharatiya Janata Party (BJP). Jej członkowie na znak sprzeciwu wobec tej manifestacji ułożyli łańcuch świec, zapalonych przez popierające ich kobiety.
W ostatnich dniach policja aresztowała ponad 750 hinduistów - przeciwników wpuszczania kobiet do świątyń. Do wspomnianego obiektu w Sabarimali, będącego siedzibą boga Ajjappy, weszły w ostatnim tygodniu łącznie trzy kobiety, wywołując nowe zamieszki i niepokoje. Zwolennicy zakazów twierdzą, że Ajjappa, który - według hinduistów - ma 40 lat i jest kawalerem, byłby narażony na pokusy a może poczułby się urażony z powodu obecności kobiet w swej rezydencji. Ponadto hinduiści twierdzą, że ich bóstwo życzyło sobie, aby 18 stopni, prowadzących na szczyt wzgórza, przemierzali w pierwszej kolejności tylko "Kanni ayyappans", czyli młodzi chłopcy, dla których miało to być zakończenie ich 41-dniowego okresu wstrzemięźliwości i diety wegetariańskiej.
Zdaniem Aswathy Rekha w starożytności nie było takich zakazów, a wszystko zmieniło się w ostatnich wiekach, gdy położona na szczycie wzgórza świątynia w Sabarimali zaczęła przyciągać coraz więcej pielgrzymów - obecnie przybywa ich tam nieraz ponad 100 tys. dziennie, a na miejscu nie ma żadnych struktur mogących przyjmować tak wielkie tłumy. W tej sytuacji trudno jest stworzyć warunki zapewniające równe traktowanie obu płci.
Przez całe wieki kobiety nie sprzeciwiały się temu zakazowi, który dotyczy ich w wieku od 10 do 50 lat, ale teraz zaczęły się one buntować i objęło to nawet mniszki - powiedziała rozmówczyni AsiaNews. Dodała, że cała sprawa nie stałaby się wielkim problemem, "gdyby nie wmieszała się do tego polityka".
Według mniszki większość organizacji hinduskich popiera swobodny wstęp kobiet do świątyń, ale politycy miejscowi chcą wykorzystać sytuację do własnych celów. "Rządzący komuniści - ateiści chcą zniszczyć moralność i przeciwstawiają się utworzeniu elektoratu hinduskiego, wspieranego przez BJP, która jednak w Kerali nigdy się nie liczyła" - wyjaśniła Aswathy Rekha.
Wyraziła też przekonanie, że kobiety wejdą do świątyń, ale - dodała, powołując się na swego guru Swamy Aswathy Thirunala - "w religii nie może być rewolucji, tylko ewolucja". Trzeba uczyć ludzi, ale "jak na razie nie ma miejsca na studia duchowe, bo zbyt wiele czasu zajmują praca i działalność na rzecz ich uspołeczniania" - stwierdziła kapłanka z Ekalavya Ashram.