"Na Kobayashiego na razie nie ma mocnych, ale pracujemy nad tym" - powiedział Dawid Kubacki w rozmowie z TVP po wywalczeniu w Nowy Rok trzeciego miejsca w drugim konkursie 67. edycji Turnieju Czterech Skoczni w Garmisch-Partenkirchen.
W pierwszym konkursie w Oberstdorfie Kubacki był piąty, a w klasyfikacji generalnej TCS zajmuje trzecią lokatę. Prowadzi najlepszy w obu konkursach Japończyk Ryoyu Kobayashi.
"Początek turnieju jest dla mnie dobry. Ciężko na to pracowałem i są efekty, co cieszy. Ale jest przed nami jeszcze sporo pracy. Chcę spokojnie pracować. Wtedy, w co mocno wierzę, moje skoki będą jeszcze lepsze" - ocenił Kubacki.
Nowotarżanin przyznał jednak, że w tym sporcie sama wytężona praca na treningach nie gwarantuje sukcesu.
"Nie da się ukryć, że w skokach ważne jest... szczęście. Na razie podczas obecnego TCS nie było poważnych różnic w sile wiatru, ale przy zmiennych warunkach pogodowych, aby uzyskać dobry rezultat, odrobina szczęścia jest konieczna" - dodał.
Zapytany, czy przed kolejnymi startami bierze pod uwagę wprowadzenie pewnych zmian technicznych, stwierdził krótko:
"Nie widzę obecnie takiej potrzeby, zdaję się w tym względzie wyłącznie na trenera. Wybieganie myślami w przód, wróżenie w fusów, nie leży w mojej naturze. Wiem jedno - muszę, tak samo jak koledzy dobrze wykonać swoją pracę. A wtedy będą efekty".
Czy możliwe jest utrzymanie tak dobrej dyspozycji przez najbliższe tygodnie?
"Człowiek nie jest maszyną, może mu się przydarzyć jeden słabszy dzień. Ale tego nikt nie uniknie, bycie perfekcyjnym non-stop nie jest możliwe. Widzę u siebie, że moje skoki są coraz lepsze, to daje satysfakcję" - odpowiedział trzeci skoczek w Ga-Pa.