Cnoty łączą się z tym, co nazywamy mądrością. Człowiek mądry umie porządkować swe życie, kierując się właśnie cnotami.
W katechizmach i modlitewnikach kościelnych wskazuje się na cnoty. I tak mamy cztery cnoty główne: roztropność, sprawiedliwość, umiarkowanie i męstwo, oraz trzy cnoty Boskie: wiara, nadzieja i miłość. Cnoty główne nazywane są też kardynalnymi. Przypomina mi się, jak to pewna pani w pewnej redakcji, tłumacząc tekst z włoskiego na polski, napisała „cnoty kardynałów”, zamiast „kardynalne”. Oczywiście, wszyscy byśmy się cieszyli, gdyby kardynałowie byli „wcieleniem” cnót kardynalnych, ale dziś bardziej niż kiedykolwiek wiemy, że nie zawsze tak jest. W każdym razie ciekawe, że we wspomnianych katechizmach i modlitewnikach o wartościach się raczej nie rozprawia. W najnowszym Katechizmie Kościoła Katolickiego oczywiście pojawia się słowo „wartość”. Mówi się np. o wartości moralnej, hierarchii wartości czy też wartości małżeństwa, ale nie ma listy wartości, jak w przypadku cnót. Nic dziwnego! Cnoty są bardziej zobiektywizowane przez chrześcijańską Tradycję, natomiast wartości, choć odmieniane przez wszystkie przypadki, są w dzisiejszym świecie dość zideologizowane. A poza tym stanowią przedmiot i środek manipulacji. Od tych wszystkich gładkich słów o wartościach europejskich, wartościach demokratycznych itp. robi się mdło. Można mieć też wątpliwości co do sensu wyrażenia „wartości chrześcijańskie”. Bo przecież na przykład takie dobra jak małżeństwo (kobieta i mężczyzna) czy też rodzina (mama, tata i dzieci) to są wartości ogólnoludzkie, a nie tylko chrześcijańskie. Trudno o jakąś zborną definicję wartości chrześcijańskich. A z drugiej strony nie ma sensu tworzyć wrażenia, że istnieją jakieś wartości, które są coś warte tylko dla chrześcijan. W ten sposób budowalibyśmy pseudochrześcijańskie getto. Usta pełne wszelakich wartości służą niekiedy do przykrywania postaw w gruncie rzeczy nihilistycznych, dla których nie ma trwałych wartości oprócz doraźnych interesów. W tej sytuacji może lepiej powrócić do częstszego używania pojęcia „cnoty”, choć jest ono obiektem drwin, podobnie jak przymiotnik „cnotliwy”. Swoją drogą zauważmy, że mówi się o wartościach wyznawanych przez ruchy gejowskie, ale mówienie o cnotach byłoby w tym przypadku raczej trudne. To po prostu nie brzmi. Cnoty łączą się z tym, co nazywamy mądrością, którą należy odróżniać od nabytego wykształcenia. Człowiek mądry umie porządkować swe życie, kierując się właśnie cnotami. Rozpoczął się Adwent. Postawmy sobie w tym czasie pytanie, czy żyjemy cnotliwie…•
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
ks. Dariusz Kowalczyk SJ