Z powodu tłumu nie znaleźli przejścia, żeby go wnieść. Łk 5,19
Pewnego dnia, gdy Jezus nauczał, siedzieli tam też faryzeusze i uczeni w Prawie, którzy przyszli ze wszystkich miejscowości Galilei, Judei i z Jeruzalem. a była w Nim moc Pańska, tak że mógł uzdrawiać.
Wtem jacyś mężczyźni, niosąc na łożu człowieka, który był sparaliżowany, starali się go wnieść i położyć przed Nim. Nie mogąc w żaden sposób go przenieść z powodu tłumu, weszli na płaski dach i przez powałę spuścili go wraz z łożem na sam środek, przed Jezusa.
On, widząc ich wiarę, rzekł: «Człowieku, odpuszczone są ci twoje grzechy». Na to uczeni w Piśmie i faryzeusze poczęli się zastanawiać i mówić: «Kimże on jest, że wypowiada bluźnierstwa? Któż może odpuścić grzechy prócz samego Boga?»
Lecz Jezus przejrzał ich myśli i w odpowiedzi na nie rzekł do nich: «Co za myśli nurtują w sercach waszych? Cóż jest łatwiej powiedzieć: „Odpuszczone są ci twoje grzechy”, czy powiedzieć: „Wstań i chodź”?
Otóż żebyście wiedzieli, że Syn Człowieczy ma na ziemi władzę odpuszczania grzechów» – rzekł do sparaliżowanego: «Mówię ci, wstań, weź swoje łoże i idź do domu!» I natychmiast wstał wobec nich, wziął łoże, na którym leżał, i poszedł do swego domu, wielbiąc Boga.
Wtedy zdumienie ogarnęło wszystkich; wielbili Boga i pełni bojaźni mówili: «Przedziwne rzeczy widzieliśmy dzisiaj».
Łk 5, 17-26
Ewangelia z komentarzem. Słowa najważniejsze rozważa Paweł Lis
Gość Niedzielny
Nie muszą to być tłumy, wystarczy kilka osób, aby nas zatrzymać w dążeniu do tego, czego pragniemy. A przecież pragniemy miłości, pokoju, cudów, życia wiecznego. Z zachwytem wpatruję się w owych „jakichś mężczyzn”. Ominęli główne wejście, sceptycznych faryzeuszów, którzy być może byli dla nich autorytetami, weszli w pięciu na dach i opuścili przez otwór człowieka, którego wynieśli z domu wraz z jego łóżkiem. Co istotne, działali razem, w grupie, wspólnie. To właśnie wspólnota może być dla nas szansą na robienie bardzo konkretnych rzeczy, które mają jeden cel – przyprowadzić drugiego człowieka „wprost przed Jezusa”.
Paweł Lis