Polska wygrała konkurs drużynowy Pucharu Świata w skokach narciarskich w Wiśle. Triumfatorzy inauguracyjnych zawodów sezonu wystąpili w składzie: Piotr Żyła, Jakub Wolny, Dawid Kubacki i Kamil Stoch.
Zawodników z trybuny honorowej skoczni im. Adama Małysza dopingował prezydent Andrzej Duda z małżonką, który wręczył zwycięzcom puchary i złożył im gratulacje.
Drugie miejsce zajęli Niemcy ze stratą 11,1 pkt. Na trzeciej pozycji uplasowali się Austriacy, którzy stracili do Polaków 54,6 pkt. Na 10. pozycji zostali sklasyfikowani Norwegowie po dyskwalifikacji za niezgodny z przepisami kombinezon Roberta Johanssona.
Sobotni konkurs przez prawie cały czas przebiegał pod dyktando ekipy trenera Stefana Horngachera. Polacy objęli prowadzenie po skokach pierwszej grupy, gdy Żyła uzyskał 126 m. Po nim Wolny wylądował o dwa metry dalej, a Kubacki osiągnął 127 m.
Jako ostatni w polskiej ekipie na rozbiegu znalazł się Stoch - 123,5 pkt.
Początek serii finałowej nie zapowiadał ogromnych emocji, jakie później przeżyli sami zawodnicy i kibice. Dwa pierwsze skoki Żyły (130,5 m) i Wolnego (125,5 m) umocniły Polaków na prowadzeniu. Przed trzecią grupą, w której miał skakać Kubacki, biało-czerwoni prowadzili w konkursie mając 19 pkt przewagi nad Niemcami. Trzeci Austriacy tracili ponad 40 pkt i nie liczyli się w walce o podium.
Kubacki miał jednak pecha, trafił bowiem na bardzo złe warunki atmosferyczne, miał wiatr w plecy o sile ponad 1 m/s. W tej sytuacji doleciał tylko do 114,5 m, gdy Niemiec Stephan Leyhe miał próbę o 11,5 m dłuższą. Jego skok na odległość 126 m wyprowadził zespół na prowadzenie, Polacy spadli na drugie miejsce i mieli 4,1 pkt straty do liderów.
Aby wygrać zawody, ostatni w polskiej ekipie trzykrotny złoty medalista olimpijski Stoch musiał w swoim drugim skoku błysnąć mistrzowską formą. Tak też się stało, triumfator Pucharu Świata w poprzednim sezonie uzyskał 129 m, otrzymał wysokie noty w granicach 18,0-18,5 pkt i wyprowadził drużynę ponownie na prowadzenie. Zagrozić Polakom mógł już tylko Niemiec Richard Freitag. Ten jednak osiągnął tylko 123,5 m, Polska pokonała Niemców z przewagą 11,1 pkt.
A Stoch, który dzień wcześniej w kwalifikacjach zajął tylko 48. miejsce, w sobotę w swoim drugim skoku "dołożył" rywalom ponad 15 pkt.
Do udanych zawodów w Wiśle zapewne nie zaliczą Japończycy. Dwaj zawodnicy Ryoyu Kabayashi w pierwszej i Taku Takeuchi w drugiej serii mieli po lądowaniu upadki. Na szczęście nic im się poważnego nie stało, o własnych siłach zeszli ze skoczni, ale straty punktowe tym spowodowane wyeliminowały zespół z walki o podium.
W niedzielę w Wiśle-Malince odbędzie się pierwszy w sezonie konkurs indywidualny.