Wahania nastrojów, humory, bunt i problem ze znalezieniem porozumienia z dorosłymi – to codzienność młodych ludzi. Jak sobie z tym poradzić i dlaczego tak się dzieje?
Człowiek – bodaj jako jedyne zwierzę – rodzi się z niedojrzałym mózgiem. Dlaczego? Gdyby mózg dojrzał w łonie matki, byłby dużo większy niż u rodzących się dzieci. To byłoby niebezpieczne, a być może nawet zabójcze dla rodzącej kobiety. „Dojrzewanie mózgu u innych ssaków odbywa się wewnątrz ciała matki, czyli pod wpływem przede wszystkim czynników genetycznych” – mówi w jednym z wywiadów dr Marek Kaczmarzyk, biolog, neurodydaktyk i wykładowca na Wydziale Biologii i Ochrony Środowiska Uniwersytetu Śląskiego. „My opuszczamy łono matki, zanim zakończy się etap ostatecznego dojrzewania. Pod silnym wpływem otoczenia w mózgu dziecka zachodzą kluczowe elementy rozwoju” – stwierdza. Można powiedzieć, że inne ssaki, rodząc się, mają mózgi gotowe do nauki tego wszystkiego, co jest im potrzebne do przeżycia, natomiast mózg człowieka musi najpierw dojrzeć, aby być gotowym do przyswajania nowych informacji. Zajmuje to jednak trochę czasu. Dopiero między czwartym a piątym rokiem życia mózg człowieka osiąga taką dojrzałość. Wtedy dziecko ma największy potencjał uczenia się nowych rzeczy. Rodzice kilkulatków na pewno się z tym zgodzą. Tempo rozwoju ich dzieci jest wtedy niesamowite. Za ten potencjał trzeba jednak płacić wysoką cenę. Dziecięcy mózg zużywa niemal 50 procent energii całego ciała. Na dłuższą metę taka rozrzutność jest nie do utrzymania. Dlatego potrzeba przebudowy. Z mózgu pochłaniającego i zapamiętującego informacje do takiego, który zaczyna analizować i kompilować, czyli korzystać z tego, czego się nauczył. Ten okres przebudowy przypada właśnie na wiek nastoletni. Trudny wiek dla dziecka i dla rodziców. Właśnie z powodu generalnego przemeblowania mózgu.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Anna Leszczyńska-Rożek