– Każde prawdziwe spotkanie wyzwala nowe siły – noszę w głowie słowa siostry Michaeli Rak. Niedawno przy założonym przez nią w Wilnie hospicjum zatrzymał się podczas swojej pielgrzymki papież. Zdjęcie z jego spotkania z chorymi obiegło europejskie media.
Stoję w wileńskim hospicjum przy łóżku pana Antoniego i pytam siostrę Michaelę ze Zgromadzenia Sióstr Jezusa Miłosiernego, od sześciu lat dyrektorkę hospicjum bł. ks. Michała Sopoćki, czy spotkanie z nami też wyzwala siły. Uśmiecha się i milczy chwilę, chyba sugerując, że na takie pytanie każdy z nas powinien odpowiedzieć sobie sam. – Kiedy przyszło potwierdzenie, że Ojciec Święty zatrzyma się na wzgórzu przed hospicjum, pan Antoni, który czuł się wtedy bardzo słabo, z męską stanowczością powiedział nam: „To ja zrobię wszystko, żeby dożyć” – zamiast odpowiedzi słuchamy jej opowieści. – Każdego dnia modlił się nie tylko w intencji papieża, ale i o to, żeby spotkać się z nim, i został wysłuchany. Nie wiedzieliśmy, że tak się stanie, a tu Ojciec Święty nas zaskoczył. Wyszedł z samochodu i podszedł do każdego chorego, błogosławiąc mu. Pan Antoni po spotkaniu z nim poczuł się o wiele mocniejszy. Poprosił nas, żeby flagi papieskie, którymi przystroił pokój na powitanie gościa, zostały u niego na szafce do końca. Każde spotkanie nas umacnia – jest pewna siostra. – Kiedy pojawia się drugi człowiek, natychmiast wyzwala w nas motywację, energię, nadzwyczajne moce. Nawet wtedy, gdy, tak jak ja dziś, czuje się zmęczenie – uśmiecha się.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Barbara Gruszka-Zych