Polska lekarka wyrzucona w Norwegii z pracy za odmowę zakładania wkładek wczesnoporonnych wygrała proces przed Sądem Najwyższym w Oslo.
Obserwowałem ten proces z bliska. Byłem na rozprawach w Sądzie Najwyższym w Oslo. Byłem też w sądzie pierwszej instancji w maleńkim Notodden w Telemarku na południu kraju. Były momenty śmieszne, były zaskakujące. Był także moment, który mógłby być śmieszny, gdyby nie był straszny. Zabawnie zrobiło się, gdy w sądzie I instancji padło pytanie, ile pacjentek z tej okolicy domagało się założenia im tzw. spiralek. Poważni zazwyczaj Skandynawowie wybuchnęli śmiechem. Bo powszechnie wiadomo, że to gmina wiejska, zamieszkana głównie przez ludzi starszych. Zaskakujące było, gdy w Sądzie Najwyższym Norwegii, jednego z najbardziej zlaicyzowanych krajów świata, sędzia użył w pytaniu pojęcia teologicznego – chciał się dowiedzieć, czy prawo nakazuje zmuszanie lekarki do popełnienia grzechu ciężkiego.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Jarosław Dudała