Ludowa i liberalno-lewicowa

Było: demokracja tak, ale tylko ludowa. A teraz jest: demokracja tak, ale tylko lewicowo- -liberalna.

W okresie minionym mieliśmy, jako i inne kraje bloku sowieckiego, demokrację ludową vel socjalistyczną. Formalnie władzę sprawował lud jako suweren. Tyle że w praktyce rządziła w imieniu ludu partia. W Polsce była to Polska Zjednoczona Partia Robotnicza. Istniały inne partie, ale były one podporządkowane partii przewodniej. Były też wybory, ale tak zorganizowane, że w niczym nie zagrażały monopartyjności. Demoludy odróżniały się od demokracji zachodnich, nazywając je pogardliwie demokracjami burżuazyjnymi. Teraz w Europie króluje demokracja lewicowo-liberalna. I coraz bardziej staje się jasne, że funkcjonuje ona na zasadach analogicznych do demokracji ludowych. Teoretycznie suwerenem jest naród, społeczeństwo. Ale w praktyce mamy dość samozwańczą „elitę”, która uważa, że to ona i tylko ona powinna dzierżyć ster polityczno-społecznego życia. W skład tej „elity” wchodzą m.in.: politycy liberalno-lewicowi, media głównego nurtu, mający „słuszne” poglądy sędziowie, hojnie finansowane organizacje pozarządowe, a niekiedy także postępowi duchowni. Są wybory, ale jak się ma w rękach wielkie media, to trudno, by rezultat wyborów nie był po linii i na bazie owych mediów. A gdyby nawet naród trochę inaczej zagłosował, niż to było przewidziane, to mamy systemy sądownicze, które pod hasłem np. praworządności zadbają, by lewicowo- -liberalnie rozumiane prawa człowieka, tolerancja, równość itd. były przestrzegane. W demokracjach lewicowo-liberalnych takie niezbywalne prawa człowieka, to np. aborcja, małżeństwa gejowskie, czy też – ostatnio – wolny przepływ emigrantów. Zdarza się jednak, że wygrywa partia daleka od lewicowego liberalizmu, co więcej, chce realnie rządzić i zmieniać rzeczywistość. Co wtedy? Wtedy cały liberalno-lewicowy świat rusza do ataku. No bo wiadomo, że rządy nie słusznych, czyli nie lewicowo-liberalnych sił, to szkodliwy populizm, straszny nacjonalizm, rasizm, homofobia i faszyzm. Było: demokracja tak, ale tylko ludowa. A teraz jest: demokracja tak, ale tylko lewicowo-liberalna. Bo nie może być po prostu demokracji, czyli żeby ludzie sobie głosowali, jak chcą, a potem żeby wybrani przez nich politycy realizowali swe obietnice wyborcze. W tej sytuacji Kościół powinien mieć dystans i nie włączać się w chór piewców i obrońców demokracji z takim czy innym przymiotnikiem. Bo można się wygłupić. A ponadto nie wiadomo, czy Jezus był demokratą... 

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.
« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

ks. Dariusz Kowalczyk SJ