Wybory samorządowe najlepiej rozumieją mieszkańcy i liderzy małych miejscowości. Tam chodzi o coś więcej niż o dublowanie wyborów parlamentarnych.
22.10.2018 20:20 GOSC.PL
Pewna telewizja z największą - jak się okazuje - oglądalnością w największych miastach, tak relacjonowała dziś wyniki wyborów:
O Łodzi: "Mieszkańcy dali jej mandat do walki z PiSem".
O Gdańsku: "Dla jego wyborców wrogiem jest PiS".
Jako zwierzę raczej wielkomiejskie co 4 lata ze wstydem stwierdzam, że zaprzyjaźnione małe miasteczka wykazują się dużo większym zrozumieniem sensu wyborów samorządowych. Co zresztą widać po wynikach: wygrywają lokalni sprawdzeni działacze, bez rekomendacji partyjnych. A ich wyborcy nikomu wrogiem nie są ani mandatu do walki z nikim nie dają. W większych ośrodkach – na szczęście nie we wszystkich – to ciągle praktycznie dublowanie wyborów parlamentarnych. Te same emocje, podobna agresja, te same absurdalne – jak wyżej – wzniecanie podziałów. Wszak sam lider opozycji na wieczorze wyborczym zachwalał swój wynik: „Stworzyliśmy skuteczny anty-PiS”. Fakt, o to przecież w tych wyborach chodziło…
Jacek Dziedzina