CSU wygrało niedzielne wybory do landtagu w Bawarii z wynikiem 35,5 proc., ale straciło w nim bezwzględną większość - wynika z sondażu exit poll przeprowadzonego dla telewizji ARD. Drugie miejsce z poparciem 18,5 proc. zajęli Zieloni.
Bardzo dobry rezultat wyborczy odnotowali bawarscy Zieloni, którzy według exit poll mogą liczyć na 18,5-18,9 proc. głosów. Znaczyłoby to, że partia podwoiła swój wynik w porównaniu z poprzednimi wyborami regionalnymi w Bawarii z 2013 roku.
Trzecie miejsce należy do lokalnej partii centroprawicowej Wolni Wyborcy (FW) - 11,6 proc. Antyimigrancka i antyislamska Alternatywa dla Niemiec (AfD) dzięki dwucyfrowemu wynikowi po raz pierwszy weszła do bawarskiego parlamentu.
Dopiero za tym ugrupowaniem uplasowali się socjaldemokraci - SPD według exit poll może liczyć na 9,6-9,9 proc. Jak podkreśla dpa, dla ugrupowania, które w ostatnich wyborach regionalnych w Bawarii w 2013 roku miało 20,6 proc. głosów i pozycję drugiej siły politycznej w landtagu, jest to "katastrofalny wynik".
Liberalna Wolna Partia Demokratyczna (FDP) balansuje na granicy progu wyborczego z wynikiem 5-5,1 proc. Progu tego nie przekroczyła - podobnie jak w 2013 roku - postkomunistyczna Lewica (3,5 proc.).
W przeliczeniu na mandaty w 180-miejscowym parlamencie Bawarii CSU może na podstawie tych wyników liczyć na 74-79 miejsc, SPD na 20-21, Zieloni na 40, Wolni Wyborcy na 24-25, AfD na 23-24, a FDP na 11.
Jeśli wyniki powyborczych sondaży się potwierdzą, oznaczać to będzie, że bawarscy chadecy w wyborach regionalnych uzyskali najgorszy wynik od 68 lat, który osłabi pozycję CSU w federalnej koalicji kierowanej przez Angelę Merkel. Dopiero okaże się, czy i jak wynik wyborów w Bawarii wpłynie na stabilność rządu Niemiec oraz przyszłość polityczną samej Merkel w dłuższej perspektywie - zauważa Reuters.
Dla CSU - partii, która dysponowała większością bezwzględną w landtagu Bawarii przez 51 z ostatnich 56 lat i przez ostatnie 68 lat rządziła tym zamożnym regionem - sama konieczność szukania koalicjanta to bolesny cios. "Ten wynik jest dla nas gorzki" - przyznał sekretarz generalny CSU Markus Blume.
Wśród możliwych partnerów Reuters wymienia Wolnych Wyborców, FDP (jeśli ostatecznie przekroczy próg wyborczy po pięciu latach politycznego niebytu w bawarskim landtagu), a także Zielonych, którzy zdołali podwoić swój wynik z poprzednich wyborów w Bawarii. Ta ostatnia opcja wydaje się jednak wątpliwa - w piątek premier Bawarii Markus Soeder z CSU po raz kolejny odrzucił możliwość współpracy z tym ugrupowaniem, wskazując na niedające się jego zdaniem pogodzić różnice w poglądach, zwłaszcza w kwestii polityki bezpieczeństwa i polityki imigracyjnej.
Przewodniczący Wolnych Wyborców Hubert Aiwanger powiedział z kolei w niedzielę, że jego ugrupowanie przedstawi CSU nadające się do realizacji propozycje. "Jestem przekonany, że CSU się skusi" - powiedział. Zdaniem dpa niewykluczona wydaje się również koalicja trzech partii - CSU, Wolnych Wyborców i FDP.
Soeder ocenił, że wynik CSU "nie jest dobry" oraz że partia "przyjmuje go z pokorą i wyciągnie z niego wnioski". Jednocześnie zaznaczył, że rezultat daje jego ugrupowaniu mocny mandat do utworzenia rządu, który partia "przyjmuje".
Winfried Kretschmann, jedyny dotąd premier kraju związkowego w Niemczech (Badenia-Wirtembergia) wywodzący się z Zielonych, podkreślił, że bawarski wynik jego partii jest "wspaniały". "Ludzie chcą, by Zieloni i zielona polityka odgrywały w tym landzie większą rolę" - wskazał.
Szed AfD Alexander Gauland wyraził zadowolenie z wyniku swojego ugrupowania w Bawarii, wskazał jednak, że będzie ono miało konkurencję ze strony konserwatywnych Wolnych Wyborców. Po wyborach w Bawarii AfD będzie reprezentowana w 15 z 16 krajów związkowych RFN.
Sekretarz generalny SPD Lars Klingbeil określił słaby wynik w niedzielnych wyborach jako "gorzką porażkę bawarskiej SPD", ale też "jasny sygnał z Bawarii do Berlina". Rządząca krajem koalicja chadeckich CDU i CSU oraz SPD, pogrążona w kolejnych sporach, "nie sprawuje się dobrze" - ocenił, gratulując rezultatu Zielonym.
W niedzielnych wyborach do głosowania uprawnionych było 9,5 mln obywateli, z czego ok. 600 tys. miało taką możliwość po raz pierwszy. O 180 miejsc w landtagu ubiegało się ponad 1,9 tys. kandydatów z 18 partii i grup obywatelskich. Frekwencja wyniosła 72,5 proc. (w 2013 roku - 63,6 proc.).
Głosowanie zakończyło się o godz. 18. Wieczorem zaczną spływać pierwsze wyniki z komisji; końcowy oficjalny wynik powinien być znany w nocy z niedzieli na poniedziałek.