Babskie spotkanie. Potrzebne czasami jak powietrze i witaminy. Posłuchać, wygadać się, wrócić do domu z uśmiechem.
Znają Panie (bo to do Was dziś) babskie, macierzyńskie spotkania? Babskie, bo w damskim gronie. Macierzyńskie, bo wszystkie jesteśmy matkami. Podobne doświadczenia, podobny rytm dnia i życia, podobne radości, podobne problemy. Podobne, nie znaczy identyczne. Przynajmniej nie trzeba jednak wszystkiego tłumaczyć czy niewiele trzeba tłumaczyć. Wystarczy wspólny czas, dobra kawa, śmiech. O, tak, śmiech to idealne narzędzie terapii babsko-macierzyńskiej. Łagodzi przeróżne dolegliwości i działa profilaktycznie na wiele innych. Dostępny bez recepty. Wystarczy jedynie czasem zebrać się, wyjść z domu. Usiąść, pogadać, pobyć razem. Na takich spotkaniach poruszane są tematy naprawdę ważkie: jak nie oszaleć na wywiadówkach (i to kilku w jednym czasie), czy można, mając trójkę dzieci, wytrwać na diecie bezcukrowej, dlaczego dzieci Iksińskiej zawsze ułożone i miłe, a nasze to od wielkiego dzwonu... A przecież reguły znają. Co robić, gdy rodzeństwo postanawia wejść na wojenną ścieżkę, a my nie mamy siły na kolejne tłumaczenia i przykłady, że „powinniście się szanować”. Tematów jest bez liku i wie to każda pani – matka, która nie zamyka się w czterech ścianach i czasem pozwala sobie na wentyl radosnego psychicznego bezpieczeństwa, i po prostu czasem wychodzi z domu.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Agata Puścikowska