Fabiana Drzyzgę zaskoczył dość łatwy przebieg finału mistrzostw świata z Brazylią (3:0), ale wskazał, że bardzo pomocne było tu doświadczenie większości polskich siatkarzy. "To był jeden z najspokojniejszych meczów w mojej karierze" - ocenił rozgrywający.
"Canarinhos" tylko krótkimi fragmentami decydującego spotkania w Turynie byli w stanie nawiązać równorzędną walkę z broniącymi tytułu zawodnikami Vitala Heynena. W poprzedniej edycji czempionatu spotkały się te same ekipy i wówczas biało-czerwoni wygrali 3:1. W obu tych turniejach brało udział pięciu Polaków, a jednym z nich był właśnie Drzyzga.
"Ci, co już zdobyli cztery lata temu tytuł, to wiedzą, jak to smakuje. Ale zawsze obronić go jest trudniej. Tym bardziej z nową grupą. Było spokojniej niż poprzednio. Nie spodziewałem się tak fajnego finału. Był łatwiejszy. Teraz jest pytanie, które nie powinno nikogo interesować, ale czy ta Brazylia tym razem była lepsza, gorsza czy my tylko zagraliśmy po prostu lepiej. Nie ma to dla mnie znaczenia" - zapewnił.
Rozgrywający mistrzów świata zwrócił uwagę, że jego drużyna od drugiej rundy się rozkręcała. Jako znaczący punkt pod tym względem wskazał spotkanie tej fazy zmagań z Serbią, które było dla ekipy Heynena "meczem o życie".
"Od spotkania w Warnie z tymi rywalami graliśmy coraz lepiej i nie było na nas mocnych" - ocenił.
Jego zdaniem ważnym czynnikiem było ogranie większości zawodników, którzy najczęściej prezentowali się w zakończonych w niedzielę MŚ.
"Poznaliśmy swoją wartość na boisku. Mamy też pewność siebie, kupę doświadczenia. Oprócz +Szalupy+ (Artura Szalpuka - PAP) i +Kochana+ (Jakuba Kochanowskiego - PAP), to na boisku byli zawodnicy, którzy mieli już za sobą wiele rozegranych spotkań na arenie międzynarodowej. Lepszych i gorszych, ale było. Myślę, że to zapunktowało. Nie było ani sekundy w tym finale myśli, że coś się może stać. To jeden z najspokojniejszych meczów w mojej karierze" - podsumował rozgrywający biało-czerwonych.
Jako najtrudniejszy pod względem emocjonalnym pojedynek wskazał półfinał z USA, który zakończył się tie-breakiem.
"Ale i bardzo dużą stawkę miało też wspomniane wcześniej spotkanie z Serbią w Warnie. Każdy mecz tak naprawdę miał swój ciężar. Także ten z Włochami w trzeciej rundzie. Proszę mi wierzyć, że czekanie cały dzień, myślenie o tym jednym potrzebnym secie czy punktach jest strasznie męczące" - przekonywał.
Pojedynek z ekipą z Bałkanów w Warnie wzbudził wiele dyskusji. Rywale byli już bowiem pewni awansu do "szóstki" i ich postawa sugerowała, że nie wkładają pełnego zaangażowania w rywalizację z Polakami.
"Czy nam Serbia dała czy nie, to mam to gdzieś. Zagraliśmy wtedy tak, że nawet gdyby nie chcieli nas wpuścić do trzeciej rundy, to i tak by nas wpuścili, bo byśmy ich tak samo zlali. To było kapitalne spotkanie w naszym wykonaniu. Wlało do naszych głów, serc wiele wiary i drużynie dodało pewności" - zapewnił Drzyzga.