Troszczysz się i niepokoisz o wiele. Mt 10,41
Jezus przyszedł do jednej wsi. Tam pewna niewiasta, imieniem Marta, przyjęła Go w swoim domu. Miała ona siostrę, imieniem Maria, która usiadłszy u nóg Pana, słuchała Jego słowa. Marta zaś uwijała się około rozmaitych posług. A stanąwszy przy Nim, rzekła: «Panie, czy Ci to obojętne, że moja siostra zostawiła mnie samą przy usługiwaniu? Powiedz jej, żeby mi pomogła».
A Pan jej odpowiedział: «Marto, Marto, martwisz się i niepokoisz o wiele, a potrzeba mało albo tylko jednego. Maria obrała najlepszą cząstkę, której nie będzie pozbawiona».
Wbrew pozorom postawa Marty krzątającej się „koło rozmaitych posług” nie została skrytykowana przez Jezusa. W podobny sposób nasze codzienne zatroskanie o byt, o sprawy doczesne, o potrzeby bliźnich nie jest czymś niewłaściwym. Ważne jednak, by podejmowane przez nas plany i działania były zgodne z wolą Bożą. Czy mam w sobie wystarczająco dużo determinacji – wśród piętrzących się obowiązków i zajęć – by jak Maria usiąść u stóp Jezusa i całym sercem chłonąć to, co ma mi do powiedzenia podczas modlitwy, lektury Pisma Świętego lub adoracji? Czy wprowadzam w czyn Boże zamysły wobec mego życia? Wiem przecież dobrze, że to Ojciec Niebieski dał mi istnienie i w Nim samym ma ono kiedyś osiągnąć swą pełnię.
ks. Łukasz Gaweł