Polscy siatkarze w wieczornym meczu 3. rundy mistrzostw świata z Włochami zagrają w Turynie o przypieczętowanie awansu do półfinału. Broniący tytułu biało-czerwoni potrzebują seta, by zagwarantować sobie dostanie się do niego z pierwszego miejsca w tabeli.
Podopieczni Vitala Heynena w czwartek pokonali w efektownym stylu Serbów 3:0 i są w komfortowej sytuacji przed ostatnim meczem grupy J. Pewna miejsca w "czwórce" jest już ekipa z Bałkanów, która w środę pokonała zawodników z Italii, nie tracąc przy tym seta. Tylko w jednej z partii pozwoliła rywalom zdobyć 20 punktów. W najgorszym położeniu są więc współgospodarze turnieju, których szanse na awans są niewielkie.
Polacy, którzy są bardzo bliscy tego, by znaleźć się w półfinale czempionatu globu, zachowują spokój.
"Jeszcze nic nie wygraliśmy. Musimy po prostu wyjść i zrobić swoje. Włosi na pewno nam tego zwycięstwa nie dadzą" - przestrzegał Piotr Nowakowski.
Jak dodał, dla niego i jego kolegów, którzy brali udział w Pucharze Świata w 2015 roku, możliwość wyeliminowania ekipy z Italii byłaby okazją do rewanżu za bolesną porażkę sprzed trzech lat. Wówczas biało-czerwoni przegrali z Włochami na koniec występu 1:3 i mimo wygrania wszystkich wcześniejszych spotkań zajęli trzecie miejsce w tej imprezie, a kwalifikację do turnieju olimpijskiego dawały tylko dwie pierwsze lokaty.
"Musimy pokazać co najmniej taką samą grę, by wyeliminować Włochów, co będzie naprawdę bardzo fajnym przeżyciem i odgryzieniem się za PŚ. Ci z nas, którzy brali udział w tamtej imprezie, bardzo przeżyli ową porażkę. Mam nadzieję, że wynik w piątek będzie podobny jak z Serbią" - podkreślił Nowakowski.
W tym roku zespół Heynena zmierzył się z Włochami w fazie interkontynentalnej Ligi Narodów i wygrał 3:2.
Mecz z Italią rozpocznie się o godz. 21.15. O godz. 17 rozpocznie się ostatnie spotkanie grupy I między USA i Brazylią. Obie drużyny są już pewne awansu do "czwórki" i powalczą między sobą o dostanie się do niej z pierwszego miejsca w tabeli.